top of page

wyniki wyszukiwania

Znaleziono 71 elementów dla „”

  • ביקור בפולין | מדריך בעברית ורשה קרקוב ורוצלב

    טיולי פולין טיולי פולין עם מדריך דובר עברית ופולנית פעיל בתחום משנת 2011 ​ metayelim@gmail.com | whatsapp +48798866952 IMG-0984 2023-07-26 טובה עם משפחתה מבקרת בעיר נעוריה ביילבה ביולי 2023 טובה עם 9 טובה עם משפתתה בביקור בבית הכנסת בדז'יירז'וניוב יולי 2023 מאי 2023 באי הקטדרלה בורולצב דצמבר 2022 ביקור בעיירת הבראה ש'צ'בנו-זדרוי. דצמבר 2022 ביקור בטירה קסיונז יעקב ומשפחתו יעקב נולד וגדל בורוצלב. בנובמר 2022 הגיע לכאן עם הבנים והנחדים. ורוצלב 2022 מי שעלה למרפסת מטמטיקאים צילם נפלאות ורוצלב 2022 חי ומשפחתו בחצר אטליזים 2022 ורוצלב טובה וקרן מבקרות באולם לאופולדינה דזיירז'וניוב 2022 בית הכנסת עבר לידיו פרטים של ישראלי דזיירז'וניוב 2022 חיה מחפשת את קברי סבים שלה. חיה מירנה ורונית 2022 בחצר אטליזים בורוצלב באזור ורוצלב יש הרים ויש שלג בנות מירושלים באזור שלזיה התחתית, דצמבר 2021 אוכל כשר בתוך היער בנות מירושלים באזור שלזיה התחתית, דצמבר 2021 ורשה ספטמבר 2021 סבתא ונכד קונים שוקולד בחנות של וֶדֶל ורשה ספטמבר 2021 סבתא ונכד מבקרים בארמון וילנוב עוד וורוצלב והאזור ברוכים הבאים לאתר תיירות ישראלים בפולין עם מדריך דובר עברית ומתמצא ביהדות סיור בוורוצלב ברגל 4 שעות 80 € סה"כ 1 עד 4 מטיילים, כל נוסף 5 €. סיור ברכב 7 שעות עד 4 מטיילים 120 € סה"כ, כל נוסף 10 € עד 8 מטיילים| לסיור ברכב - הסעה משדה התעופה 10 €. metayelim@gmail.com | whatsapp +48 798866952 טיול באזור ברכב 7 שעות שבידניצה כנסית השלום | טירה קסיונז' | שצ'בנו זדרוי | עד 2 מטיילים 140 € 1 עד 4 מטיילים 160 € סה"כ, כל נוסף 10 € עד 8 מטיילים. ניתן להזמין חבילה: הסעה הלוך וחזור מ\לשדה התעופה (קטוביץ, קרקוב או וורשה), טיול באזור וסיור בורוצלב. metayelim@gmail.com | whatsapp +48 798866952 טיול באזור ברכב 10 שעות מגוון אפשרויות. לדוגמה: קרפצ' | שקלרסקה פורמבה | דז'רז'וניוב וכ' | כיף | ילדים | טבע | מכרה זהב | התקשרו לבחור את האופציה הכי טובה לכם. 170 € סה"כ ל 4 מטיילים, כל נוסף 10 € עד 8 מטיילים. בחבילה - הסעה משדה התעופה - חינם ביום הטיול. metayelim@gmail.com | whatsapp +48 798866952 ק רקוב וורשה לודז' לובלין פוזנן זקופ נה גדנסק טורון אגמים ושאר פולין שורשים שו אה היסטוריה תרבות קונצרטים טבע ספא ילדים כיף אוכל קניות ברוכים הבאים לאתר תיירות ישראלים בפולין עם מדריך דובר עברית ומתמצא ביהדות טיול ברחבי פולין ברכב עם מדריך\נהג דובר עברית ופולנית טיולי פולין, כל הנושאים ניתן לשלב בטיול אחד לפי בחירתכם ולבנות יחד את התכנית ואת מסלול. ביקור בעיר ומגוון טיולים באזור ורחבי פולין (קרקוב, זקופנה, וורשה, לודז, פוזנן, לובלין וכ') עם טיסת חזור לבחירה בוורוצלב, קרקוב, קטוביץ, וורשה, פוזנן. המצלמה בורוצלב ושאר פולין כאן. metayelim@gmail.com | whatsapp +48 798866952 טיול ברחבי פולין ברכב עם מדריך\נהג דובר עברית ופולנית כל האתרים, כל המסלולים, לפי בקשתכם : קרקוב , זקופנה, וורשה , לובלין, לודז', פוזנן, וורוצלב, שלזיה התחתית, גדנסק, אגמים וכ' לבחירתכם 240 € סה"כ עד 4 מטיילים | כל נוסף 10 € עד 8 מטיילים. metayelim@gmail.com | whatsapp +48 798866952 ורשה ראיתם? קרקוב ראיתם? ואת זה ראיתם? לחצו כאן וראו את Fall in Love with Poland ביקור במוזיאון אושויץ-בירקנאו אין כרטיסי כניסה אך יש חובה לכרטיס הדרכה בתשלום או כרטיס כניסה חופשית ללא הדרכה. metayelim@gmail.com | whatsapp +48 798866952 הזמנת סיור | טיול שם משפחה שם פרטי כתובת אמייל השאר הודעה תודה על פנייתכם שלח

  • nr 9. 1 siwan 5781 (12.05.2021)

    ​​hebrajska kafé gazeta nr 9 1 siwan 5781 (12 maja 2021) foto: chasyd toldot aharon (wikipedia) ​ ​ 1 kraj i państwo. akka portowe, na północ od hajfy, miasto akka עכו akko, w biblii wymienione tylko raz (Sdz 1,31), ma bogatą historię i znajduje się na liście światowego dziedzictwa unesco (od 2001), wraz z tutejszą świątynią bahaizmu (od 2008). było stolicą królestwa jerozomskiego, założonego przez krzyżowców, a z polską łączą ją choćby krzyżacy, zakon biorący swe początki w akce w 1190, kiedy to krzyżacy założyli tam szpital dla swych niemieckich pobratymców, biorących udział w trzeciej wyprawie krzyżowej. akką rządziła kolejno asyria, babilonia, grecja, ptolemeusze, seleucydzi, rzymianie, różnego rodzaju formacje arabskie, krzyżowcy, mamelucy, od 1517 imperium osmańskie. w 1799 próbował zdobyć je napoleon bonaparte. turcy utrzymali się w zniszczonym już mieście, w którym żył wtedy założyciel wiary bahaitów, a po nim jego syn, stąd akka stała się centrum bahaizmu. w latach 1920-1948 miastem zajęli się brytyjczycy. w tym okresie rozgorzały tu spory żydowsko-arabskie, trwające też po powstaniu państwa izraela i chociaż rezolucja onz przyznała akkę arabom, to w 1948 miasto zajęli żydzi. arabowie uciekli, a do akki przybyli nowi imigranci żydowscy. stare miasto podupadło, ale dziś, odnowione, jest wspaniałą atrakcją turystyczną. mieszkają w niej żydzi, arabowie i druzowie. bielsko-biała jest jednym z jej miast partnerskich. chaim mosze luzzato, o którego dziele piszemy w tym numerze (ścieżka sprawiedliwych) przybył do akki w 1743, a trzy lata później umarł tu od zarazy. 1 kraj i państwo. talmud izraelski. hasło 13: resztka uchodźców książka מגילת העצמאות עם תלמוד ישראלי „megilat haacmaut im talmud israeli” deklaracja niepodległości i talmud izraelski – trzynaste hasło: שארית הפליטה שנצלה מהטבח הנאצי האיום באירופה ויהודי ארצות אחרות resztka uchodźców, która ocalała ze straszliwej rzezi nazistowskiej w europie i żydzi innych krajów. osiem artykułów, których tytuły mówią: 1) muki cur :מוקי צורresztka uchodźców szuka drogi שארית הפליטה מחפשת דרך szeerít haplita mechapéset derech. 2) chagit lawski חגית לבסקי: kim jest resztka uchodźców? מיהי שארית הפליטה? 3) chananel mak חננאל מאק: שארית הפליטה הייתה לראש פינה reszta uchodźców była kamieniem węgielnym. 4) dani brom דני ברום: do kiedy trwała resztka uchodźców? אד מתי נשאר שארית הפליטה?. 5) ben dror jemini בן דרור ימיני: syjonizm to humanizm ציונות היא הומניות. 6) awraham diskin אברהם דיסקין solidarność, patriotyzm i humanizm. o kwestii emigracji. 7) israel dow elbaum ישראל דב אלבוים: nie mamy wolności by nie kochać obcego אין לנו חירות שלא לאהוב את הגר. poza tym, szereg drobnych tekstów uzupełniających temat. 2 narody i religie. judaizm i reszta wiary. bogobojni – chasydzi toldot aharon i toldot awraham-icchak jedna z dwóch największych grup bogobojnych w izraelu, należąca do antysyjonistycznej organizacji haeda hecharedit העדה החרדית. pilnie strzegą swego religijnego życia, dbając o lokalną tradycję, ubierają się dość odrębnie w jasne kapoty w paski, żyją głównie na obrzeżach sławnej dzielnicy mea szearim מאה שערים na osiedlu domów węgierskich שכונה בתי אונגרין i w częściowo w bet szemesz בית שמש (a nawet już poza izraelem), a wywodzą się (i stąd nazwa) od rabina aharona rote אהרון ראטה z rumuńskiego satu mare, który po przybyciu do izraela, zapoczątkował dynastię i stworzył mały zwarty chasydzki zbór szomrej emuná שומרי אמונה strażników wiary. przyjęli takie wytyczne jak długa modlitwa, staranność i surowość reguł, ubioru (charakterystyczna zebra), skromności (קדושת העיניים kduszat haeinaim, czyli nie patrzeć, głównie na kobiety, w tym abstynencja seksualna), sprzeciw syjonizmowi, państwu izraela i nowoczesności oraz dbania o siebie wzajem i oddania sobie. po jego śmierci, syn awraham chaim odszedł od nauk ojca i ujawnił otwartość, spotykając się ze sprzeciwem większości wiernych, którzy przeszli do awrahama icchaka kana קאהן tworząc dwór toldot aharon תולדות אהרן, a po jego śmierci ci dwaj bracia rozeszli się (na tle afery testamentowej) i obok toldot aharon תולדות אהרן powstała grupa toldot awraham icchak תולדות אברהם-יצחק). 3 idee. giur i ger cedek potocki giur גיור to przejście na judaizm albo po prostu wstąpienie w szeregi wyznawców judaizmu. generalnie, wielkie problemy nastręcza wszystkim kwestia kto jest żydem, po pierwsze urodzony z matki żydówki, a po drugie choćby właśnie ten, kto zgodnie z prawem żydowskim (halachą הלכה) żydem się stał, czyli zjudaizował התייהד hitjahed. takiego mężczyznę zwą ger גר, a kobietę gera דרה albo gijóret גיורת. ger jako pełnoprawny żyd (obowiązuje go sześćset trzynaście przykazań) zwie się ger cedek גר צדק, natomiast ger toszaw גר תושב, to (współ)mieszkaniec w kraju izraela, który zamiast wszystkich przykazań bierze na siebie tylko siedem przykazań synów noego שבע מצוות בני נוח szewa micwot bnej noach, to jest tych, które (według żydów) obowiązują wszystkich innych ludzi. w izraelu kwestia kto jest żydem ma swą rangę w odniesieniu do tak zwanego prawa powrotu (żyda do izraela) חוק השבות chok haszwút z 1950 roku. aktu przejścia na judaizm dokonuje przed sądem rabinackim w izraelu albo za granicą, poprzez naukę i przynależność do gminy przez kilka miesięcy albo lat. ponieważ jednak istnieje dzisiaj wiele nurtów judaizmu, istnieją też kontrowersje. niedawno pisaliśmy o proteście żydów bogobojnych חרדים charedim, wobec uznawania przez sąd izraelski aktów konwersji na judaizm w gminach reformowanych. podobno walentyn potocki, którego chrześcijanie w wilnie 1749 spalili na stosie za to, co zrobił (choć nie wiadomo do końca, że w ogóle istniał), to jedyny polski arystokrata, który dokonał takiej konwersji i przyjął imię abraham ben abraham (abraham syn abrahama). 4 ludzie i postaci. pod drzewkiem figowym. lewi icchak z berdyczowa jezus chasydów ישוע של חסידים (jeszúa szel chasidím). inny przydomek: סנגורם של ישראל (sanegoram szel israel) adwokat izraela, bo wielce miłował naród izraela i bronił każdego żyda, nawet grzesznika חוטא (choté) i przestępcę פושע (poszea), bo u wszystkich szukał dobrych stron. za to boga oskarżał za udręki żydów. lewi icchak z berdyczowa לוי יצחק מברדיצ'ב urodził się 1740 w hoszakowie/hussakowie, zmarł 5 października 1809 (25 tiszri 5570) w berdyczowie, gdzie jest pochowany. uczył się od dow-bera z międzyrzecza, zwanego magidem z międzyrzecza מגיד ממעזריטש. ożenił bogato i studiował w domu teścia (szneura zalmana z ladów) w lubartowie, a potem u samuela szmelke horowitza z ryczywołu, gdzie był rabinem (1761-1765). w 1765 żył w żelechowie. w 1776 pojechał do pińska, gdzie został rabinem i przewodniczył jeszywie. w 1781 na warszawskiej pradze odbył dysputę o chasadyzmie z jego przeciwnikiem abrahamem katzenellenbogenem. obaj uważali, że są zwycięzcami. w 1785 odsunięty od urzędu w pińsku w ślad za klątwą rzuconą przez מתנגדים mitnagdim (przeciwników) na chasydyzm odszedł, uciekając do berdyczowa, gdzie został cadykiem, równolegle pełniąc urząd rabina, będąc aktywnym politycznie i gospodarczo, a ponad wszystko broniąc żydów przed innymi żydami i rosjanami. nie założył dynastii, ale zostawił po sobie dzieło świętość lewiego קדושת לוי kduszat lewi, które można czytać na portalu sefaria org w oryginale i po angielsku. cieszył się u żydów uwielbieniem, zyskując przydomek jezusa chasydów. i skoro inni żydzi trzy razy go wyganiali od siebie, to pewnie dobrze o nim świadczy. w opowieściach chasydów (przekład: paweł hertz) jest kilka dykteryjek o lewim icchaku. wśród opowiastek z innego zbioru, jedna mówi, że lewi icchak przybył kiedyś na ucztę szabatową do sławnego rabina barucha i tam jakiś chasyd zachęcał go do poczęstunku kurczakiem, sznyclem, co tylko lubi, co kocha (אוהב ohéw = lubi, kocha). lewi krzyknął, że on אוהב ohéw boga i nagle całą tacę wyrzucił w górę, brudząc ubrania gości i rabina barucha. ten, widząc wielką miłość lewiego icchaka do boga, zdecydował swego ubrania nie czyścić. 5 sfat ewer. język hebrajski. słownik ben jehudy i słowniki inne po tak zwanym odrodzeniu języka hebrajskiego, kiedy żydzi znów zaczęli rozmawiać po hebrajsku w życiu codziennym od końca XIX wieku, musiały się pojawić nowe słowniki hebrajsko-hebrajskie i pierwszym był oczywiście słownik samego wskrzesiciela języka eliezera ben jehudy אליעזר בן-יהודה. jego opus magnum liczy tomów 16, a cały tom 17. to tak zwany duży wstęp המבוא הגדול ha mawó hagadól. pierwsze tomy ukazały się w roku 1908, a po śmierci ben jehudy (1922) kolejne, redagowane przez innych, wydawano do roku 1959. nazwa słownika to מלון הלשון העברית הישנה והחדשה milón halaszón haiwrit hajeszaná wehechadaszá słownik języka hebrajskiego starego i nowego. ben jehuda miał predyspozycje, by zawrzeć w nim słowa stare (bo w młodości uczył się w jeszywie) i nowe (bo wiele ich sam stworzył). słownik zawiera 23.000 haseł. kolejne najważniejsze dzisiaj słowniki hebrajsko-hebrajskie to: - 1947-2003, słownik ewen-szoszán מלון אבן-שושן milón ewén-szoszán, wersja najnowsza i najbogatsza, swój tytuł zys kała dzięki użytkownikom dwóch wcześniejszych jego wersji, którzy tak właśnie je nazywali: - 1947-1952, nowy słownik מלון חדש milón chadász tworzony przez awrahama ewen-szoszana אברהם אבן-שושן - 1966-1970, nowy słownik המלון החדש hamilón hechadász. zawiera 70.000 haseł. - 1960-1989, tezaurus języka hebrajskiego: z różnych epok אוצר הלשון העברית: לתקופותיה השונות ocár halaszón haiwrít: letkufotéa haszoním. autor: jaakow knaáni יעקב כנעני. słownik zawiera słowa rzadkie, przyjęte przez język hebrajski kolokwialny i literacki, z obszaru poezji religijnej (הפיוט hapijut), a także słowa aramejskie i obce. jest tu wiele słów hebrajskich nieobecnych u ben jehudy. bardziej korzystają z niego ludzie nauki, niż przeciętny odbiorca. całość to 18 tomów. - 1995 milón sapír מלון ספיר, redakcja: eitan awnion איתן אבניאון. hasła ułożone według czasu teraźniejszego, co odróżnia go od wielu słowników i ułatwia poszukiwanie słowa, nie znając jego rdzenia. 1995 podręczny słownik poprawnej hebrajszczyzny מלון הווה – מלון שימושי לעברית התקנית milón howé – milón szimuszí leiwrít hatiknít. redakcja: szoszana bohat i mordechaj miszor. oprócz pożytecznego układu według czasu teraźniejszego, słownik zawiera dotyczące języka decyzje akademii języka hebrajskiego. - 1997 moc słów – słownik kompletny רב מילים - המילון השלם raw milím – hamilón haszalém. redaktorzy: jaakow szwika (choueka) יעקב שויקה, uzi fridkin עוזי פריידקין . to słownik języka mówionego i slangu, najobszerniejszy dotąd. - 2005 słownik historyczny języka hebrajskiego המילון ההיסטורי ללשון העברית hamilón hahistóri lelaszón haiwrít. ten naukowy słownik ma zebrać hasła ze wszystkich dziedzin i okresów. w praktyce ma to być raczej konkordancja, a nie zbiór pełnych haseł objaśniających. w 2005 akademia języka hebrajskiego rozpoczęła prace nad jego tworzeniem. słownik nie ma wersji drukowanej. w sieci dostępny na portalu akademii. - 2007 uniwersalny słownik ariel: nowy hebrajsko-hebrajski słownik wszystkich epok języka מילון אריאל המקיף: מלון עברי-עברי חדש מכל תקופות הלשון milón ariél hamakíf: milón iwrí-iwrí chadász mikól tkufót halaszón. redaktorzy: daniel siwan דניאל סיון i maja fruchtman מאיה פרוכטמן. przedstawiliśmy tu osiem największych i najważniejszych słowników hebrajsko-hebrajskich. istnieje oczywiście wiele innych, ważnych i ciekawych słowników oraz pomniejszych słowników hebrajsko-hebrajskich, a o niektórych z nich napiszemy wkrótce. 6 kultury i obyczaje. rosz chodesz hebrajska nazwa początku miesiąca to ראש חודש rosz chodesz, czyli głowa miesiąca. judaizm używa kalendarza księżycowego, więc pierwszy dzień miesiąca to pierwszy dzień nowego cyklu, kiedy nów ma 1% widoczności księżyca. sobota przed nowiem zwie się szabat mewarechin שבת מברכין, bowiem wtedy błogosławi się nadchodzący miesiąc, zmawia modlitwę קידוש לבנה kidúsz lewaná. błogosławi się boga, za to że odnawia miesiące i zaklina rzeczywistość, żeby tak jak my nie możemy dosięgnąć księżyca, nasi wrogowie nie dosięgnęli nas, chcąc uczynić nam zło, za co spadnie na nich przerażenie i strach. a potem wyraża się przekonanie, że król izraela dawid żyje i życzy się swym sąsiadom życia w pokoju i dobrego losu dla całego izraela: osé szalóm bimromáw hu jaasé szalóm aléjnu weal kol israél weimrú amén עושה שלום במרומיו הוא יעשה שלום עלינו ועל כל ישראל ואמרו אמן czyniący pokój na wysokościach, uczyni pokój nam i całemu izraelowi i powiedzcie amen. 7 życie literackie i artystyczne. kanon hebrajskiej literatury izraelskiej (6) w 2018 radio kan bet opublikowało listę „70 lat 70 książek”, najciekawszych książek wydanych w izraelu od 1948 roku, tworząc rodzaj kanonu, który warto i wypada znać i który tu publikujemy. oto część części lat 90. publikacje przekładów polskich książek z listy zaznaczamy. 1990 albet suissa אלברט סוויסה (1951). עקוד akúd (związany, spętany). jedyna książka autora, imigranta (1963) z casablanki. 1991 dawid grossman דויד גרוסמן (1954) ספר הדיקדוק הפנימי sefer hadikdúk hapnimí (księga gramatyki intymnej). bohater, chłopiec aharon klajnfeld, rośnie wolniej od kolegów i zamiast dziewczynami zajmuje się słowami, które wymyśla. rzecz dzieje się w latach 60. XX wieku, w dzielnicy beit hakerem w jerozolimie, gdzie aharon mieszka z rodzicami, babcią i siostrą. polski przekład: regina gromacka, ukazał się w 2015. 1992 orli kastel-blum אורלי קסטל-בלום (1960) דולי סיטי dolly city (dolly city). druga powieść po dwóch zbiorach opowiadań autorki. dolly to zastraszona lekarka, która na śmietniku znajduje niemowlę i wychowuje je w dystopijnym mieście dolly city na 400. piętrze. lekarka operuje wszystko wokół, złotą rybkę, zwierzęta doświadczalne i swego syna. przekład polski fragmentu powieści: tomasz korzeniowski (kwartalnik artystyczny 2004/4). 1992 etgar keret אתגר קרת (1967) צינורות cinorót (rury). debiut znanego w polsce autora opowiadań. książka zawierająca 56 opowiadań została zauważona dopiero, kiedy dwa lata później ukazał się kolejny tom opowiadań. absurd i groteska. polski przekład: agnieszka maciejowska. 1995 ronit matalon רונית מטלון (1959-2017). זה עם הפנים אלינו ze im hapaním eljnu (ten z twarzą w nasza stronę). trzecia książka autorki, po książce dla dzieci i zbiorze opowiadań. powieść niby podróżnicza, dzieje dziewczyny imieniem ester, w 1976 wysłanej do wujka w kamerunie i odkrywa czarną i kolonialną afrykę, a jednocześnie, przeglądając rodzinne fotografie, odkrywa dzieje własnej żydowskiej rodziny, rozsianej po świecie. 8 moral-etyka. mosze chaim luzzato: ścieżka sprawiedliwych rabin mosze chaim luzzato, zwany ramchal (1707-1746) wydał ścieżkę sprawiedliwych מסילת ישרים mesilat jeszarim w 1740, wyjechał do ziemi świętej w 1743 i trzy lata później zmarł w akce (akko) podczas epidemii. jego książka jest dostępna na portalu sefaria org w oryginale i po angielsku, ale także pardes lauder opublikował ją drukiem (2005) w oryginale i przekładzie polskim. dzieło ramchala do dziś pozostaje bardzo aktualne i pozostanie pewnie po wsze czasy. jeśli chcemy wiedzieć dlaczego w życiu nie jesteśmy w porządku wobec siebie oraz innych, to poczytajmy te dwadzieścia sześć rozdziałów, mówiących o czujności, gorliwości, nieskazitelności, oderwaniu (od rzeczy niewinnych prowadzących do zła), czystości, pobożności, pokorze, lęku przed grzechem i świętości. ta żydowska książka, służąca jako podstawowy podręcznik w jeszywach, należących głównie do nurtu musar מוסר, jest doskonałym prezentem dla całej ludzkości.

  • półka hebrajska i polska

    półka po trzydziestu pięciu latach, faust tak był zajęty swoimi sprawami, że nie przerywał zajęć, by od czasu do czasu pospacerować z rodziną. dniem i nocą myślał o swoich książkach. one były jego najlepszymi przyjaciółmi. tylko między książkami odnajdywał spokój. z mowy pogrzebowej gerszoma badera o księgarzu aharonie fauście z krakowa. motto wstępu do książki chagit kohen "w księgarni. żydowskie księgarnie w europie wschodniej drugiej połowy dziewiętnastego wieku". jerozolima, 2006. katalog katalog książek hebrajskich i ich przekładów na język polski w naszych zbiorach. układ chronologiczny i alfabetyczny. przekłady z języka hebrajskiego, chyba że zaznaczono inaczej. szafa książek judaizmu (w opracowaniu) kanon literatury religijnej judaizmu. noty o wybranych dziełach oryginalnych i polskich przekładach. literatura i opracowania. ​ szafa książek izraelskich (w opracowaniu) kanon literatury hebrajskiej w izraelu. noty o wybranych dziełach oryginalnych i polskich przekładach. literatura i opracowania. ​ hebraica polskie - fiszki (w opracowaniu) książki i artykuły ​ wystawy (w opracowaniu) podręczniki po polsku do nauki języka hebrajskiego słowniki hebrajsko-polskie i polsko-hebrajskie podręczniki po polsku gramatyki języka hebrajskiego

  • ben-ner | nicole |

    icchak ben-ner | יצחק בן-נר ​ nicole (opowiadanie) |przełożyła z hebrajskiego renata jabłońska ​ maszynopis tłumaczki. opowiadanie ukazało się w antologii "powiedział między innymi..." (łódź, 2009) ​ foto: okładka antologii "powiedział między innymi". ​ ​ Nie śpi. Nie śpi. Jak długo tak potrafi. Ona patrzy na niego w półmroku pokoju. Zapach pościeli. Zapach jego ciała. Zapach potu. Gdy gaszą światło on opuszcza żaluzje, jakby odczuwał wstyd wobec ulicy. Po tym co z nią robi, gdy ich ciała są uciszone, a zmarszczki wygładzone, zmiękczone, leży na plecach, krótkie silne ramiona zakłada za kark. A ona, naga, klęka i podnosi żaluzje. Nikłe światło wnika do środka razem z chłodnym wiatrem. Leżą potem w milczeniu, rozdzieleni, z zamkniętymi oczami. Powoli otwiera oczy, zwraca ku niemu głowę. Jego duże ciało lśni pomiędzy zmiętymi prześcieradłami. Ciężkie, silne, pełne. Płaski brzuch. Kwadratowe ramiona. Mocna głowa. Gęsta czupryna. Nie przybył mu ani jeden siwy włos. To już prawie dwa lata. Ani jeden srebrny włos. Skurwiel. Znów ogarnia ją wściekłość, drąży w niej i rozchodzi się w rozluźnionym ciele. Patrzy na zegar i zamyka oczy. Otwiera je, obolałe, po minucie chyba, wyrwana jak uderzeniem z ciężkiego, czarnego snu. Gorzki dym czarnych papierosów „Silon” wyciska z jej oczu łzy, a zegar już przesunął wskazówki o trzy godziny. On nie śpi. Wyciągnięty na łóżku, wojskowe zwyczajne kalesonki zakrywają nagość, usta ma zaciśnięte przed słowami, które mógłby powiedzieć, palce zaciśnięte na papierosie. Ma otwarte oczy. Ona odwraca się do niego plecami, zamknięta w sobie, miękka, kolana przy brzuchu, ręce złożone na łonie; uparcie, zupełnie przytomna, próbuje myśleć o kimś innym – powiedzmy o Gabaju, Modim czy Amiramie. Albo o Jonatanie. I już zatliło się w niej coś przytłumionego, rozgrzało się, rozpaliło małym płomykiem. Jonatan, w zielonym kombinezonie, naprzeciw czerwonego zachodu słońca, na żółtym, oślepiającym piaszczystym pagórku, wyciąga do niej z wahaniem miękką rękę, jakby z daleka, i głaszcze jej policzek. Ona zamyka oczy, potem patrzy prosto w jego twarz. Ciężka ręka otrząsa ją nagle z myśli o Jonatanie, dotka jej pleców, brzucha, i równie szybko odrywa się od niej. Rozbita snem, zbolała, z wyrazem odrazy otwiera oczy: „Słuchaj, przecież śpię. No, doprawdy.” Szelest papierosa w popielniczce. Szelest paczki papierosów. Pstryknięcie gazowej zapalniczki kupionej dla niego trzy lata temu, na urodziny. Następny papieros. Żółte światełko zapala się i gaśnie. „Przepraszam” rzuca. Ile takich paczek wykańcza w ciągu doby? Może, na swój sposób, szuka rozwiązania. Może. I tak w ciągu wielu długich nocy. Ona spada w sen jak w wielką przepaść, i nagle jest rozbudzona, wstrząśnięta upadkiem. Często obawia się snu, utraty świadomości, i dlatego drzemie, prawie w pełnej gotowości zmysłów i poczucia ostrożności. A on leży na plecach, w swoich białych starych wojskowych kalesonkach, z owłosioną piersią, ze spoconym czołem, cały czas porusza palcem przy papierosie, nad górną wargą; w tak wielkim natężeniu bólu, który tylko on potrafi zatrzymać w sobie, nie pozwolić żeby wyrwał się na zewnątrz; i tylko ona, przy całym napięciu zmysłów, może w pełni odczuć, że jest w nim ten ból. Płacz. Płacz wreszcie. Jeden raz. Żeby się to wszystko przełamało. Usiądź na łóżku, taki ciężki, oklapnięty, zwiotczały, stary, zbolały; niechaj wszystko z ciebie wyjdzie z ciężkim, urywanym jękiem, z głośnym szlochem, złym, brudnym – nieprzerwanie, bez oporów, beznadziejnie. On nie płacze. On nie śpi. On nie mówi o swoim bólu. Ona, zawsze nad ranem zrezygnowana bezsennością, nieświadomie zapada w wielką przepaść. O ósmej on już jest ubrany w swoje cywilne ubranie – trykotowa koszulka, bawełniane spodnie, zamszowe pantofle – starszy, niższy, bardziej obcy i nędzniejszy bez munduru. Wilgotne prześcieradło rozwiesza na krześle, układa płasko kołdrę, zbiera pudełka tanich papierosów, bierze wypełnioną po brzegi popielniczkę. Ona unosi ciężkie, zmęczone, piekące od dymu powieki. Obolała od snu, łaknąca go w niemocy, widzi go – a noc, do diabla, nie zostawiła na nim żadnych śladów. Już się zdążył umyć, ogolić. Pachnie płynem,. którego używa po goleniu, gdy nachyla się nad nią czując, że wyrwała się ze snu. Jego oczy spokojnie oglądają jej nagie ciało, bez wzruszenia. Długie nogi. Ciemne łono. Brzuch. Piersi. Twarz. Potargane włosy. Znękane nocą wargi. Skurwiel. Długie miesiące przyzwyczajała się do tego czujnego snu, bo gdyby zmógł go ból, mógłby w czasie gdy ona śpi, zrobić coś z rozpaczy. Nigdy nie zrobi niczego z rozpaczy, ona o tym wie, i jest rozczarowana. I nigdy już nie będzie mogła wrócić do swego spokojnego snu. Nigdy nie przyjdzie sen jak na pustyni, na twardym posłaniu, w namiocie spranym wiatrem i pełnym piasku. Skurwiel. „Dobrze, ruszam”, mówi. „O siódmej, wpół do ósmej będę tutaj”. Niech będzie. „Będziesz?” rutynowe pytanie. Zadaje je każdego rana. Coś z nadziei w jego głosie, coś z przekonania, że ona nigdy nie będzie się mogła od niego uwolnić. I odchodzi. Echo jego kroków jest ciężkie, nawet w zamszowych pantoflach chodzi jakby były wojskowymi butami. Nie czeka na odpowiedź. Bo ona będzie. Chciałaby nie być, ale będzie. Nago przechodzi przez mroczny pokój, unosi żaluzje i wpuszcza światło poranka. „Powiedz mi, chowasz się, czy co? Jeśli się chowasz to powiedz. Żebyśmy wiedzieli że się chowasz”. On milczy. Zastanawia się nad jej słowami. Jest dotknięty, ale nie oddaje ciosu. „Nie. Po prostu żeby było wiadomo. Co rano podnoszę żaluzje, a ty je wieczorem opuszczasz. Nie mogę żyć w klatce. Ja ...” ostentacyjnie – „Ja nie muszę niczego ukrywać” Światło zalewa ją, oślepia. Robotnik ciągnie zielone pojemniki pełne śmieci w stronę samochodu obok kina „Gat”, i dostrzega ją, białą w świetle dnia, w oknie, i stoi na chodniku zahipnotyzowany. Ona się śmieje. Nadszedł dzień i zagarnął ją. Wchodzi do łazienki. Zapach mydła. Zapach jego ciała oczyszczonego z nocnego cierpienia i wystawionego na cierpienia dnia. Długo oddaje się wodzie, zamyka oczy, o niczym nie myśli, ma pustkę w głowie, zanim znów się w niej odezwą wszystkie siły tego zła, i nie ma dla niej niczego lepszego. I tak nadchodzą dni. I tak mijają dni. Ona go sobie wyobraża, w pokoju bibliotekarki, w pokoiku w bibliotece prawniczej na uniwersytecie, jak przegląda, ze zmrużonymi oczami, wiele ksiąg. Od czasu, gdy nie nosi już munduru, zakłada czasem okulary, gdy jej nie ma. Jest zmieszany gdy ona wraca do mieszkania i zastaje go czytającego w okularach .Jakby go postarzały, zmiękczały. Ona stwierdza, że dostojności jego dojrzałemu wiekowi nie dodają. Otóż wyobraża go sobie siedzącego tam, a ta Cijona nalewa dla niego kawę. Wystarcza mu zwykle pierwszy gorący łyk, a reszcie płynu daje wystygnąć. Powoli, ze zmieszaniem, odwraca karty książek, nie jest jeszcze przyzwyczajony do tak długiego czytania, do tak abstrakcyjnego myślenia. Marszczy czoło, ona wie, jak z bólu, z powodu nawału kotłujących się w jego głowie myśli. „Jaki dzisiaj dzień? Poniedziałek? Nie, środa. Może jest z nim dr Rafijach. Mówi. Mówi. Jak silna jest ich przyjaźń, do której ona nie znajduje dostępu. Minęło dwadzieścia jeden lat od akcji „Sz”, i każdy z nich poszedł swoją drogą – dzieli ich więcej niż łączy. A jednak. Ten w mundurze, pośród piaszczystych wzgórz, duży dzieciak w słońcu – i ten, który pnie się po szczeblach akademickiej kariery, przyswaja sobie nowy, inny język. A jednak, prawie od dwóch lat znów są razem. I Persitz i Ido Aharoni i Peri Maman też. Ci wszyscy, których widać na małych fotografiach trzymanych przez niego w szafie razem z dokumentami. Są może początkiem jego wspaniałej i strasznej przeszłości. Ona miała wówczas trzy czy cztery latka. Czasami zbierają się w mieszkaniu późnym wieczorem. Ci nieliczni, którzy go nie opuszczą. Uśmiechają się do niej z wyrazem pobłażliwości i wracają do omawiania jego sprawy. Bezustannie szukają odpowiedzi, jakby prowadzili badania naukowe. Jakby istniało jedno wytłumaczenie jego winy. Jakby można było znaleźć jedną odpowiedź, jeden niezbity dowód, którego dotychczas nie dostrzegali. Coś, co wszystko odmieni i przywróci na dawne miejsce. Rangę. Funkcję. Mundur. Drogę awansu. Niezachwiany podziw. Postawę, która znów będzie prosta. Twarz, która się wygładzi aż znikną zmarszczki. Spojrzenie, które znów będzie dumne. Krok, który znów będzie lekki, pewny – w stronę niekończących się piaszczystych obszarów. Całe królestwo. I jej buntowniczość zmięknie; narastająca wrogość zaniknie; przewrotna radość z jego porażki rozpłynie się; jej oczy będą go prosić o wybaczenie. Zbierają się znów i znów, w mieszkaniu albo w pokoiku w bibliotece uniwersyteckiej. Rozkładają mapy, cichymi głosami odczytują sprawozdania, wskazują na paragrafy wyroku sądu wojskowego. A ona, oddzielnie, buntowniczo, zasklepia się w swej wrogości. Może go sobie wyobrazić: za ciemną, zgarbioną nieco postacią oddanej bibliotekarki Cijony; udaje, że nie dostrzega jej wiernych oczu; lecz za wyblakłym cieniem Didy; za plecami przyjaciół pochylonych nad mapami, książkami i teczkami – szuka jej cierpiącego w obawie o jego prawość, spojrzenia. Nie. Nie. Nie ona. Nie ona. Z zaciśniętymi wargami, dumnie odpowiada zimnym spojrzeniem na zimne spojrzenie swoich oczu w lustrze, naciąga ubranie na mokre ciało. Cienką bluzkę na gołe piersi, krótkie obcisłe spodenki z postrzępionymi brzegami nogawek. Czesze mokre włosy, ściąga i zawiązuje w węzeł dół bluzki, ogląda swoje dobre zgrabne ciało, które poznało tyle innych ciał, i dotychczas, o dziwo, nie jest otyłe, zniszczone, pomarszczone. Co ona ma z nim wspólnego do diabła? Co jeszcze mają ze sobą wspólnego? Dlaczego trzyma się go i dręczy go na swój sposób - milczeniem, uszczypliwymi uwagami, spojrzeniami, wzrastającą nienawiścią? Dlaczego on jej nie rzuca? Dlaczego przyjmuje z miłością, na swój sposób, wszystkie jej wyczyny? Co między nimi zostało poza odbiciem obrazu wielkiej winy? Nawet ogromna miłość cielesna między nimi nie jest już taka jak była, przytłacza ją cierpienie i rozczarowanie, i wielki ciemny strach łączy ich ciała, gdy zlepiają się razem, w półmroku, i nie przynosi mu to ukojenia dla duszy, a ona jest coraz bardziej wzburzona. Dlaczego nie może oderwać się od niego? Tydzień po tym gdy został, wbrew swojej woli, zwolniony, opuściła go po raz pierwszy. Bez wyjaśnień. Nie po to, żeby go nie dręczyć. Odwrotnie. Spakowała walizkę i wróciła do rodziców, do Haify. Zapisała się tam na drugi rok studiów uniwersyteckich, po dwuletniej przerwie. Chodziła nad morze. Była jesień. Przespała się z kolegą z młodości, obecnie wykładowcą na politechnice. Chodziła z matką do krawcowej. Odwiedzała koleżanki z dzieciństwa, którymi zawsze gardziła, a teraz stwierdziła, ze one patrzą na nią, ze swoich bezpiecznych pozycji, ze spokojem, z jakimś rodzajem dojrzałości i pogodzenia, których ona nie osiągnęła. Czy one wiedzą co przeszła? Czasami wydaje jej się, że cały kraj o tym mówi, szeptem. Z początku zmuszała się do wiary w to, że zwyciężą. Potem nie starczało jej sił. Kłóciła się z matką, może po to, żeby znaleźć powód do powrotu do niego. Znów spakowała walizkę i pojechała do Tel-Awiwu. Dwie noce przespała u Adira, w jego łóżku. Potem obrzydł jej i wróciła do mieszkania. To była ta pierwsza ucieczka. Zobaczyła wtedy w kuchni w zlewie prawie pełną szklankę kawy, dużo zduszonych w popielniczce papierosów, i małżeńskie łóżko ze śladami ciała wiercącego się bez snu po jednej stronie, oraz piętrzącą się stertę gazet. Na starym biurku listy, które zaczął pisać do niej i nie skończył. „Nicole” – jego krzywym, niewyraźnym pismem – „Dobrze , że się zdecydowałaś” – kilka zamazanych słów – „odejść. Dobrze dla nas obojga. To nie miało sensu. Cijona” – parę zamazanych słów – „telefonowałem do twoich rodziców. Prosiłem ją i powiedziała: „koleżanka”. Twoja matka powiedziała, że poszłaś do miasta. Zrozumiałem” – kilka zamazanych słów – „że wszystko w porządku. Nie jestem pewien czy chcesz wiedzieć,” – skreślenia, skreślenia – „co się ze mną dzieje, ale jeśli chcesz, to mogę powiedzieć, że w porządku. Dużo czasu poświęcam” – skreślone –„mojej sprawie. Ido i Maman zdołali mi przekazać dużo tajnego materiału z teczek sprawy. Oni są naprawdę O.K. Wszystko przeglądam razem z Dudikiem Rafiahem i jego adwokatem, Remezem. Trzy – cztery tygodnie” – dławiło ją uczucie pogardy i ...tęsknota; hebrajski język pułkownika generała – będziemy musieli skoncentrować się na interpretacji pojęcia „odtworzenie akcji”. Jest aluzja podpowiadająca, że komisja, we wszystkich oficjalnych dokumentach oraz w tajnych paragrafach dotyczących niedzieli, siódmego października, poświęca dużo miejsca sprawie poleceń, jakie dowódca daje swoim podwładnym w odniesieniu do terenu i natychmiastowego działania, podczas gdy łączność z przełożonymi jest zakłócona. Adwokat wierzy, że są precedensy. Tak, że ty nie...” – dwie zamazane linijki – „Ja w każdym razie , nie martwię się. Będzie O.K. To najważniejsze wiadomości; a teraz w związku z Tobą, Nicole,” – skreślone słowa – „myślisz, że jestem zajęty tylko sobą. Lecz nie. Mam ci dużo do powiedzenia” – skreślone, zamazane – „a ponieważ nie ma okazji do porozmawiania, więc piszę. Nie mogę już więcej dusić w sobie wszystkiego. A więc ...”. Potem wszystko, co napisał jest zamazane. Grubymi czarnymi krechami. Podczas gdy jej walizka stoi tam gdzie ją zostawiła, ona, głodna, usiłuje odcyfrować słowa pod namazanymi krechami. Na próżno. Co jej chciał powiedzieć? Co chciał powiedzieć? W nocy on wraca i zastaje ją śpiącą w ubraniu przed migającym bez obrazu światłem telewizora. Wyciąga rękę i gładzi jej ciemne długie włosy, które zdążyły odrosnąć. Ona otwiera oczy. On wpatruje się w nie w słabym, niebieskawym, ciemnym świetle. Pochyla się nad nią i całuje ją, jakby mówił: Wróciłaś. Jakby mówił: Wróciłaś do mnie, mimo wszystko. Jakby mówił: Oboje nie potrafimy nie wracać do siebie, z każdego miejsca i zawsze, mimo złości i żalu i cielesnej namiętności. Jakby mówił: Twoja wina nie jest mniejsza od mojej. Jakby mówił: Jest w nas jakaś siła, której nie możemy pokonać. Jakby mówił: Wróciłaś. Prowadzi ją ,,tak czule, w stronę łóżka. Z jakąż cierpliwością pomaga jej zdjąć ubranie. Robi jej miejsce w pościeli, spokojnie, bez pośpiechu. Nie mówi nic o nich, także nie w liście, który rano zniknął z biurka, wraz z jego wyjściem z domu. Co jej chciał i czego nie chciał powiedzieć? Co skreślił po tym „a więc”? Minęło pół roku od wtedy. Wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Nic się nie zmieniło. W ciągu wielu wieczorów nie zamieniają ze sobą ani słowa, nawet w trakcie miłosnych zbliżeń. Jeszcze wiele razy uciekała i wracała, bez wyjaśnień. Zawsze wracała. Zawsze cierpi z powodu tych powrotów. On ją zawsze przyjmuje z miłością, z tęsknotą. Ona zawsze czeka żeby coś powiedział. On nie mówi o swoim cierpieniu. Jest jak zamknięta książka. b) Może słyszy głosy po nocach, leżąc bezsennie. Tak, mówią do niego te głosy. Ona wie, że on się w nie wsłuchuje. Jonatan. Może ten człowiek, dowódca kompanii, dalej go woła. Przez trzydzieści dziewięć godzin wołał go bezustannie, aż wyczerpały się baterie i przyszli Egipcjanie. Nigdy jej o tym nie opowiedział. Jest jak zamknięta książka, do diabła. Ona wie wszystko od Amirama. Trzydzieści dziewięć godzin słyszał głosy dowódcy kompanii Jedidji Cederbojma i Jonatana. Dochodziły z krótkofalówki, a on nic nie mógł zrobić. Ona o wszystkim wie. Z jednej strony Jonatan, 12 km na zachód, jego kompania zostaje zgnieciona czołg po czołgu, bez wyjścia, w zasadzce. A Cederbojm z drugiej, 27 km na północny-zachód od niego, z siedemnastoma ludźmi w ziemi. Sierżant, 26 lat. Ona wszystko wie. Uczeń jeszybotu, ojciec czworga dzieci. Łącznik. Jego dowódca został zabity pierwszym ogniem artylerii, dziesięć minut po nadejściu ostrzeżenia przed atakiem. Z braku kogoś innego on przejmuje dowodzenie. Wydaje przez krótkofalówkę spokojne, pewne rozkazy. Przytłumione wybuchy pocisków w tle. „Co robić”, Berko?” jęczy Amiram. Wiele razy zbierała świadectwa i wyobrażała sobie jak to było. Spękane wargi, maski pyłu przyklejone do twarzy, jak cienka warstwa betonu, poranione, mokre, wyłupiaste oczy. Czterdzieści dwie godziny bez snu. Po raz pierwszy w życiu, ona o tym wie, po raz pierwszy w życiu stał bezradny, próbował daremnie zmobilizować całe swoje doświadczenie, cały wysiłek myślowy i siłę i pewność siebie, żeby mu pomogły podjąć ostateczną decyzję, rozsądzić między śmiercią i śmiercią, między życiem a życiem, tak czy inaczej. Próbuje i nie może unieść tej strasznej odpowiedzialności, która nie przyniesie zwycięstwa, i tak czy inaczej niesie klęskę. Siedemnaście wypraw mścicieli; siedem wtargnięć do obcych wrogich miast; trzydzieści dwa skoki ze spadochronu, w przepaść; tyle walk; tyle egzaminów. Cała duma z tych osiągnięć nic nie jest warta wobec zduszonego, wstrzemięźliwego głosu obcego człowieka zza wzgórz, na brzegu kanału, dochodzącego z krótkofalówki. Obok przerażenia w głosie Jonatana z drugiej krótkofalówki. Jeszcze próbował, mówi Amiram, utrzymać ton pewności i spokoju: „Powiedz temu religijnemu żeby przestał jęczeć. Powiedz Jonatanowi, żeby próbował się wydostać. Powiedz im, że my też nie jesteśmy w lepszej sytuacji.” Ona wyobraża sobie Gabaja, robiącego szybki rachunek, przy krótkofalówce. Siedem czołgów rozwalonych u Jonatana. Dwanaście u Adi Katza. Amiram: „Trzeba się zdecydować na wydostanie Jonatana albo na natarcie tutaj. W środku, w każdym razie, nie można zostać.” Właśnie czołg zatrzymał się w drgawkach. Oto padają i podnoszą się w dymie. „Rewers, Nahs, rewers i szybko naprzód, na prawo”. Działa, milczący, doświadczony; bakelitowy hełm, wbrew instrukcjom, na jego ogolonej głowie. Trafiło w drążek biegów. „Zawiadom religijnego, że jesteśmy w drodze. Dalej to przekazuj. Słyszysz mnie, Gabaj?! Nadawaj dalej.” Amiram: „A Nisimowowi powiedzieć żeby się połączył z P. albo z Jonatanem, dla wydostania się?” On: „Powiedziałem żeby coś przekazać Nisimowowi? Nie będzie żadnej wyrwy, aż się nie połączę z generałem, aż nie usłyszę co mówi. Jasne?” Amiram jęknął z wściekłości, która nie mija, i nie minie ”Rozumiesz? Zrobił się nagle psychologiem ten twój „szmok” [slang, wulgarnie: męski organ płciowy – przyp. red.] . Żeby mieli przynajmniej nadzieję. Trzydzieści dziewięć godzin z nadzieją”. Wiele głosów. Na drzwiach mieszkania i na skrytce pocztowej na dole przykleiła kartki z ich nazwiskami, otwarcie. „Baruch Adar – Nicole Lejbowicz”. Niech hańba będzie wspólna. Specjalnie wybrała to mieszkanie, w centrum miasta, przy ulicy Cajtlin. Wszyscy, jest przekonana, znają jego nazwisko, widzieli jego fotografię. Jest jednym z bohaterów i łączą się z nim różne legendy. Kibia. Nahalin. Aza. Han-Junis. Hasabcha. Kalkilia. Hamitle. Samoa. Comet Rafijah. On i Arik. I Har. Raful. I Kacze. I Dani. I Dawidi. I Maks. Ona zauważa błysk zdziwienia gdy go poznają. I zmieszania. Pewnego razu, wieczorem rzuciła: „Powiedz, byłeś u żony Cederbojama?” A on, wbrew swej woli, z poczucia obowiązku, chodził na wszystkie pogrzeby i rocznice. Odwiedzał z zaparciem, milcząco, rodziny zabitych żołnierzy. Później, gdy zaczęły się roznosić pogłoski, było trudniej. Zdarzały się, tak się wydaje, pełne bólu, oskarżające spojrzenia, odwracanie się plecami, ostre szepty. Lecz chodził nadal. Zawsze. Teraz skurczył się jakoś na krześle, w trakcie skromnej kolacji, jakby został przyłapany: „Skąd wiesz o Cederbojmie? Amiram ci opowiedział?” I w jego oczach, ucieszyło ją to, zatlił się ból. Ona i Amiram. Znów Amiram. „Co ja mam wspólnego z tym Cederbojmem? Nawet nie wiem jak wyglądał.” Tak, w trakcie tych mijających dni ona obserwuje, z pogardą, z niechęcią, jak on karłowacieje. Próbuje zmierzyć się ze swoją winą i nie udaje mu się. Ona go obserwuje w ciągu skromnych posiłków jakie przygotowuje, jak z musu. On czuje to jej inne spojrzenie. Kurczy ramiona i spuszcza głowę, i je posłusznie, bez apetytu. Przed wojną miał niewielki, twardy brzuch. Koszulę miał zawsze rozpiętą, wojskowe spodnie obcisłe. Na głowie zielona czapka z daszkiem, jako ugoda między czarnym a czerwonym beretem. „Gantz, naszykuj mi dwie kromki na tost i naładuj na nie całą górę, rozumiesz?” W jego wagonie, z nią i z dwiema jeszcze dziewczynami, Cilą i Roni, rozbawiony, wyniosły, pewny siebie, żuje silnymi białymi zębami to, co mu przygotowano; dzieli się z nimi chętnie jarzynami, gorącymi jajkami, wędzoną wędliną; pije whisky z dobrze przechowanej butelki. Potem, syty, odsyła je i rozkłada się na łóżku. Po krótkim czasie pukała do drzwi wagonu, skradając się, choć przecież wszyscy wiedzieli. Dwudziestolatka. On miał 41 lat. To były ich najintensywniejsze czasy. A potem zwolnienie. Uniwersytet. I nagle łapie się na pisaniu do niego. A on, co dziwniejsze, odpowiada jej. Długi list na kartach z wojskowego bloku, jego zawiłym charakterem pisma, ciężkim stylem. Pokłóciła się z rodzicami. Przerwała studia. Podpisała kontrakt na dwa lata w wojsku, a on jej pomógł wrócić do jednostki. Ona, taka delikatna, dumna, będąca zawsze wzorem uczennicy, jej praca o przekładach Czernichowskiego była powielana i rozdano ją wszystkim absolwentom jej klasy jako prezent; ona, która od czasu gdy poczuła się dorosła, mając 15 lat, przy chłopcu przed maturą, kierowała swoim życiem według własnej logiki i własnych chęci – ona do niego wróciła. Niedźwiedziowaty. Trzymający się bardzo prosto. Dziki. Dumny. Zawiły w słowach. Ordynarny w zachowaniu. Taki zdobywczy. Nigdy dotąd nie uwierzyłaby, że tak się od kogoś uzależni; od niego i od miłości do niego i od namiętności, i od litości i pogardy i nienawiści. Ze wszystkich swoich sił. Koło jej łóżka, na krześle, stos książek, które sobie przygotowała. Sołżenicyn, Virginia. Woolf, Jasir Horowitz, Rachel Ejtan, Ratosz, Pinkas. Wszystkie książki, które powinna przeczytać. Nie rusza ich. Nie. Czasami robi sobie sprawdzian, zmusza się i jej oczy przebiegają linijki pierwszej strony, ale nic nie łączy czytanych słów z biegiem jej myśli. Prawie dwa lata upewnia się, że inny jest jej świat. Wyrwał mnie z mego świata, do diabła. Piętnastolatka i już przestaje być niewinna, już formułuje myśli jak dorosła. Wszystkich sprawdza – nauczycieli, kolegów, rodziców, siostrę, szwagra – jak z wysokiego obserwatorium, z obiektywizmem naukowca, na zimno, prawie bezlitośnie. Tak dużo czyta. Przedziera się naprzód. Poznać ich, czerpać z nich, rozwijać się – to były wtedy jej kluczowe słowa. Szesnastolatka, a już o wiele od niej starsi mężczyźni pożądają jej, cofają się, ku jej zadowoleniu, gdy widzą jaka jest mądra, jak reaguje, w jaki sposób, krótkimi zdaniami, określa ich osobowość. Znajduje w sobie cechę dotychczas nieznaną – jakiś rodzaj uzasadnionej wyższości, która ją cieszy. Wszystkich ich od siebie odsuwa, gardzi nimi, gdy czuje, że ich przewyższa i że oni jej pragną. Oto starsze od niej kobiety okazują zazdrość. Ona króluje, siedemnastolatka, w hajfskim kręgu młodych intelektualistów, młodych biznesmenów. Osadza prędko, wie kto jest mniej od niej wart i z kim powinna walczyć – jak z równym, z wzajemnym poszanowaniem – tymczasem, bo wie, że zwycięży. Zawsze. Oto gra na pianinie i przerywa natychmiast gdy czuje, że jej palce zwyciężyły przeszkodę i muzyka z nich płynie po prostu; oto maluje, w Ejn Hod, i odkłada pędzel, na zawsze, gdy pewien adorator, znawca, kupuje jej malowany pastelami mały obraz; oto pisze opowiadanie i jej kolega posyła je do kwartalnika „Keszet”, gdzie zostaje przyjęte do druku, lecz ona jedzie do Tel-Awiwu, nie pozwala go opublikować, chowa manuskrypt i cieszy się z tego. Więcej nie pisze i nie zajmuje jej to. Prze świadomie do przodu, zrywa dawne kontakty, zimnymi, krótkimi zdaniami studzi zapał zakochanych. Zakochuje się, tak jej się zdaje, w trakcie tego pędu naprzód, w żonatym mężczyźnie, ojcu dziecka. Adir – główny ekonomista Banku Diskont. To jeden z najzdolniejszych umysłów w przyszłym świecie finansów – mówią jej. Osiemnastolatka i już zabroniona, burzliwa miłość za nią, ten mężczyzna lgnie do niej, a ona od niego żąda, z samopoświęceniem, którego pragnie, żeby nie opuszczał żony i dziecka. Z premedytacją zwierza się jego żonie. Mała, miła inteligentna. Coś ją dławi, coś złości. Gardzi Adirem, który nie decyduje się na nic samodzielnie, bez jej żądań; może czuje się zraniona tym, że jej siła nie wystarcza by wpłynąć na niego. Gdy sprawy dochodzą do ostateczności i on odchodzi z domu, ona traci zainteresowanie. Długo potrwa aż on odzyska siły. Ona idzie do wojska. Ścina bezlitośnie, prawie do korzeni, swoje długie piękne włosy. Teraz już nie jest naiwna. Wszystko, co było, wie o tym, było piękną zabawą dojrzewania, wyjątkową, do niej tylko należącą. Odcięła się od tego. Teraz żyje w innym świecie. Długie miesiące w piaskach pustyni, w sandałach, w mundurze koloru khaki, na bezkresnych przestrzeniach, z zachodami słońca oblewającymi krwistą czerwienią zachodnie wzgórza. Z innymi ludźmi. Ordynarnymi. Wymagającymi. Zadufanymi. Spokojnymi. Rozsądnymi. Z władczym ruchem rąk jakby obejmowali cały świat. Oni i ich pancerne pojazdy. Oni i ich broń. I od tej pory jest kurz na ich twarzach i na ich twardych, opalonych ciałach, i cielesna miłość jaką obdarzają w zamian za jej cielesną miłość. Ona poddaje się, po raz pierwszy w życiu, ludziom, którzy nie poddają się jej, którzy patrzą dalej, poza nią. Jej myśli koncentrują się na nich, krążą wokół nich. Berko, Amiram, Gabaj, Rysiek, Cila, Roni, Adina, Gami. I Jonatan. Dowództwo pułku. Przerywane telefony. Film wyświetlany warczącym projektorem, który rzuca światło na sufit pokoju, i patrzy się leżąc na plecach. Plany manewrów, sieć łączności nazwana jej imieniem: „Stacja Nicole, tu Nicole”. Samochody bufetów „Szekemu”; leniwe przestoje na pustyni; noce w śpiworach, w trakcie manewrów; jazda do rybnej restauracji w El-Arisz i nocna kąpiel w morzu; urlopy i pragnienie żeby się skończyły; karabin maszynowy drżący w jej rękach; kręgosłup zlany ukropem; spojrzenie na jej mokrą bluzkę, przyklejoną do ciała, gorzka czarna kawa; chropowata czułość, z jaką się wszyscy do niej odnoszą; krótkie posiłki o północy; noce miłości w upale, w pocie, w namiotach i w wagonie; świszczące głosy w polowych telefonach; ta zwada, która nie mija się z celem, która nie zawstydza. A potem on. Sposób, w jaki zatrzymuje na niej wzrok, taki spokojny, zamyślony. Sposób, w jaki rozśmiesza ją i jej koleżanki. Ten dobry ból, jaki ona czuje pod żebrami, w górnej części brzucha, pod dotykiem jego twardeją ręki. Jego chód. Sposób, w jaki dobiera słowa, jedno po drugim. Lekka, spokojna drwina, jaką obdarza innych, także swoich przełożonych. Niewielkie dawki tego, co jej o sobie czasami opowiada. A ona łączy szczegół ze szczegółem: przyjazd do kraju. Grupa młodzieży w kibucu Osza. „Nahal”. Spadochroniarze. Odwaga, której nie traci i teraz, ścigany poczuciem winy, i ciągle wyprostowany. Jego żona, Dida. Do niedawna nie widziała jej, ale już w pierwszych dniach, o wiele wcześniej niż z nim poszła do łóżka, słyszała od dziewcząt, że on z nią nie żyje i że rozstanie już wchodzi na drogę oficjalną. Kiedyś w nocy, przy latarce Lux, w męskich natryskach, za ścianą z blachy, myją się razem. Śmieją się. Trzymają się siebie. Z daleka, z głosami nocy, dochodzą ich z tranzystora wartownika dźwięki piosenki „Lalka Zehawa”. Jej zazdrość, po raz pierwszy w życiu, gdy ładna dziewczyna - oficer, gość, zagarnia go radośnie następnego dnia i zostaje przez niego przygarnięta na długie minuty. Jej próby wzbudzenia w nim zazdrości. Z Amiramem, na skrzypiącym łóżku w biurze, późnym wieczorem. Wie, że on przyjdzie. Przychodzi. Odgłos jego ciężkich kroków. Amiram zrywa się. Blady. „Przepraszam, zaczekam na zewnątrz”, mówi Berko i wychodzi. Nic jej nie powiedział, gdy się ubrała. Z Amiramem. Jego wielkim wrogiem-przyjacielem. Amiram ostentacyjnie kładł na jej ramieniu gorącą, miękką rękę, gdy byli na zebraniach w pokoju dowódcy. Spokojne oczy Berko na moment spoczywały na nich i wędrowały dalej. Nigdy jej nie okazał swojej zazdrości, swego bólu. Spragniona, szukała tłumaczeń jego nastrojów w jego milczeniu i w niejasnym krótkim drgnieniu zranionej godności, którą może dostrzegała w jego wzroku. Kiedyś ona mówiła. Wypowiadała bezpośrednio swój ból, swoje nadzieje, rozczarowania, przyjemności. Niczego nie potrafiła ukryć. Jeśli tak, to czy ona go zna tak, jak on zna ją? Przed dwoma tygodniami, gdy wrócił wieczorem do domu, zastał drzwi zamknięte od wewnątrz. Ociągała się z otworzeniem mu. Wroga, milcząca, siedziała w żółtym, bladym świetle lampy na fotelu, ze wzrokiem wbitym w zamknięte drzwi, rozkoszując się słowami pełnymi miłości jakie wyszeptał z drugiej strony. Nie tłumaczyła dlaczego tak zrobiła. Gdy od niego uciekała i gdy wracała też nic nie mówiła. Zła, powodująca cierpienie przyjemność panoszy się w niej i ona czeka niecierpliwie żeby wezbrała w nim wściekłość, żeby klął, żeby rozwalił zamknięte drzwi i rzucił się na nią z wykrzywioną twarzą. Lecz nie. Zmieszany, spokojny, nie podnosi głosu, naciska raz po razie guzik oświetlenia, i z wielką miłością i cierpliwością, i z hamowanym bólem, mówi do niej, odwołuje się do jej uczuć. Po godzinie otworzyła mu. Uśmiechnął się do niej niepewnie, przebaczająco. Wyciągnął rękę żeby pogładzić jej policzek, a ona odsunęła się, odmawiając. Nie pytał o nic. Odnosi się do mnie jak do zbuntowanej dziewczynki, pomyślała ze złością. A może jak do kogoś niezbyt zrównoważonego duchowo. Poczuwa się do odpowiedzialności, pomyślała, i jej złość przybrała na sile, czuje, że jestem częścią jego cierpień i że i to musi znosić. Lecz ja, powiedziała do siebie, śledzę tę mocną, milczącą postać, tego mężczyznę przygotowującego herbatę i sznytki w małej kuchence, ja jestem jego największą karą. Ja jestem karą i odwetem i zapłatą. Pięć miesięcy po wojnie powiedział jej Amiram, z niechęcią, może z bólem, trudno wiedzieć, o raporcie, który napisał i który własnoręcznie przekazał w dowództwie, dla komisji. Ona zamarła w jego łóżku. „Zwariowałeś czy co, Ami? Rozumiesz co robisz? Rozumiesz?” On przypala papieros, zaciska szczęki, milczy. „Czy ty sobie myślisz, ze sprawy rozsądzają się z łatwością tak czy inaczej? Znajdowałeś się już w takiej sytuacji? Ty, na jego miejscu, mogłabyś tak łatwo zdecydować, ci na śmierć a ci przeżyją? Jak mogłeś mu to zrobić, do diabła?” Spogląda na nią. Nerwowy dreszcz przebiega mu pod skórą policzka. „Patrz, moja pani, to jest wojsko. Wojsko na wojnie na śmierć i życie. W takiej wojnie rzeczy rozsądzane są szybko, ostro. W tę czy w tamtą stronę. Przecież dostatecznie długo byłaś między nami, nie?! To już powinnaś wiedzieć. Siedzi się na tyłku o minutę za długo – i cały świat ci się zawala”. Z poczuciem dotkliwej obrazy, wielkimi oczami, z twardym spojrzeniem, jakby została spoliczkowana, krzyczy do niego: „Ale dlaczego, do wszystkich diabłów, oczekujesz, że on potrafi w ciągu jednej chwili zadecydować w tak strasznej sprawie? Jaką postać sobie wymyśliłeś? Berko nie jest Panem Bogiem, Ami. Jest człowiekiem.” Ciężko porusza głową. „Moja pani, twój Berko szykował się na ten moment w ciągu dwudziestu jeden lat. W tym rzecz. Jeśli po dwudziestu jeden latach nie potrafił rozwiązać problemu – jest skończony. To nie sprawa wymyślonej postaci i innych głupstw, rozumiesz? W jaki sposób poszedł mały Jonatan, jak myślisz? Za trzecim razem, gdy go posłał do P. i z powrotem, czekali tam z „Saggerami” – i Berko nie wiedział co robić, wyciągnąć jego czy ludzi z okopów. Nie wiedział. Nie wiedział. Siedem czołgów poszło „w kibini mat” za jednym zamachem. Nie rozumiesz? Tak to jest w takich ohydnych sytuacjach, w takiej histerycznej wojnie. Nie rozumiesz?” Dlaczego musiałeś wspomnieć Jonatana, człowieku o wrażliwym sumieniu? Jonatan. Jonatan. Jonatan. Ten gorący popiół, który znów roznieca mały płomień, piekący gdzieś w podbrzuszu. Jonatan. W kombinezonie czołgisty. W chroniących przed pyłem okularach. Jonatan, który z wahaniem niewinnego wyciąga ku niej rękę. Jonatan gładzący jej twarz – a ona, pod wpływem nagłego bodźca, nie rozumiejąc dlaczego, pochyla głowę i całuje jego rękę. Jonatan spuszcza oczy. Jonatan od razu zdobywa jej serce. Jedną noc spośród jej innych miłości, kocha go – szaleńczo prawie, z nadzieją, niemal wbrew swej woli. Jonatan, który za dwa tygodnie ma się ożenić. O świcie, gdy ona śpi, wymyka się z jej pokoju. W czasie śniadania odwraca od niej wzrok. Wychodzi z jadalni. Ona nie może się powstrzymać żeby za nim nie iść. „Jonatan”, zatrzymuje go, a jego jakby wąż ugryzł. „Co się stało?”. On wzrusza ramionami, jego oczy szukają ucieczki gdzieś za nią, na piaskach. „Nic takiego, Niki, co się miało stać?” Ona spogląda na niego z nagłym bólem wywołanym poczuciem straty, bezradnie. Nadchodzi Berko i Jonatan zwraca się do niego jak do wybawiciela: „Melduję, że zabieram oddział na teren siedem. Potrzebny mi ktoś z warsztatów, to skalisty teren”. Wszystko natychmiast rozumiejący Berko spogląda na młodzieńca, którego zawsze kochał: „To dlaczego zwracasz się do mnie? Nie ma dowódcy kompanii? Za co Gross dostaje pieniądze od państwa? Jonatan jest zmieszany. Ona słucha. Jej serce jest gdzie indziej. Ból goryczy tłucze się w jej wnętrznościach. Nigdy tak się nie czuła. „Gross powiedział, że muszę mieć pozwolenie”. Berko mięknie. Cień uśmiechu. Jak bali się go jego ludzie, lecz podbijał ich tym cieniem uśmiechu. „No, dobrze. Przecież żenisz się za dwa tygodnie”, spogląda na nią kątem oka, „trzeba się o ciebie troszczyć”. Jonatan uśmiecha się, zmieszany. Żegna się pośpiesznie. Idzie do warsztatu. Berko kładzie na jej ramieniu swoją krótką, ciężką rękę, takim gestem posiadacza, który przedtem lubiła, a tak nienawidziła tego rana: „Zjesz ze mną, moja piękna?” Nie pyta nawet dlaczego nie przyszła do jego pokoju tej nocy. Wykazuje w takich wypadkach delikatność, tak obcą jego wizerunkowi. Jak to jest, że zawsze ją rozumie, jej miłość i jej nienawiść? Jonatan. W ciągu tygodnia ona omija i wagon i innych. Nocami czeka, z takim bólem, taka samotna, żeby przyszedł, Jonatan – ale nie przyjdzie, ona wie. Nie śpi. Jeden dotyk jego ręki. Jeden pocałunek. Jedna noc. Co się z nią, do diabła, dzieje? Niech przyjdzie. Niech przyjdzie. Dlaczego nie może go mieć, tym razem, gdy tego tak bardzo pragnie, gdy wie, że tego bardzo pragnie? Co w nim znajduje, oprócz tej jego wstydliwej młodości? Oprócz tego, że jej nie chce? Niech przyjdzie! Niech przyjdzie! Niech już więcej nie idzie do narzeczonej! Niech się wszystko rozleci! Niech przyjdzie! Nie przychodzi. W ciągu dnia jest na wzgórzach, ze swoim oddziałem. Ona idzie do Berko, który rozumie i nie rozumie jej szaleństwa, w milczeniu, z którym wychodzi w teren. Ona nie mówi: Do Jonatana. Do kompanii C, batalionu 70. Z trudem powstrzymuje się by tego nie powiedzieć. Lecz przychodzą do niego. Berko otacza ramieniem tego chłopca, który ją zniewolił. Jonatan uśmiecha się do niej napiętym półuśmiechem, i więcej na nią nie patrzy. Taki ostry ból w nią wnika. Jonatan. Jonatan. Co mi zrobiłeś? Idzie za swymi dwoma kochankami i ich słowa nie docierają do niej. Boli ją podbrzusze. Gorzka jest jej miłość. W nocy broni się sama przed sobą, przed Jonatanem wobec Jonatana, którego nie ma: „Szukałam w każdym. Zrozum Jonatanie, zrozum to. Było ich wielu ponieważ szukałam, Jonatanie, i nie znajdowałam. I nie wiedziałam. Przecież dlatego nie przychodzisz. Ale teraz już wiem, Jonatan. Teraz jestem już pewna.” Jak mała dziewczynka, która nie rezygnuje, mówi, w samotności, do tego młodego człowieka, który spuszcza oczy jak grzesznik, a twarz ma pokrytą maską kurzu. Minął tydzień i on pojechał na północ, ożenić się. Nawet nie przyszedł się pożegnać. Powoli, powoli, ból został przytłumiony, ciało się uspokoiło, i przestała cierpieć. W dniu ślubu Jonatana wróciła do wagonu, do Berko, zanim oficerowie pojechali do Beer Szewy na ślub. Spokojne, zdziwione spojrzenie Berko, jego ramiona, jego ojcowski mocny uścisk, jej ściśnięte gardło. Wieczorem, w swojej najładniejszej sukience, z ciężkim sercem, dręczy się myślą, że poddała się miłości z takim niebywałym szaleństwem; pociesza się, piękniejsza od innych dziewcząt, z dumą kręci się po weselnej sali. Zimno, z uśmiechem całuje zmieszanego pana młodego, wystrojonego w garnitur, spogląda na narzeczoną, która zwyciężyła, tęgawa dziewczyna, taka spokojna, pozbawiona tajemniczości, pozbawiona tego, co jest w niej. Kpi z siebie za swoją głupotę i jednocześnie, czując ten ból w piersiach i brzuchu otwarcie bierze Berka pod ramię. Niech wszyscy wiedzą. On spogląda na nią, zdziwiony, może rozumie. Nic nie mówi. Rozumiał cały czas. Berko odwiedza często wdowę po Jonatanie, mówi Amiram. Z początku myślała, że to wizyta kondolencyjna. Wiedziała, że lubił jej męża. Potem przychodził nadal. Te wizyty stały się regularne. A ona nie rozumiała, mówi Amiram. Przychodzi. Siedzi godzinę czy trochę dłużej. Milczy. Odchodzi i znów przychodzi. To ją zaczęło męczyć, mówi Amiram, aż powoli zaczęła rozumieć – prosta dziewczyna, nie wiem dlaczego Jonatan ją wybrał. Lecz gdy pojęła całą grozę, mówi Amiram, nie mogła już z nim siedzieć. Nie mogła znieść jego winy, jego milczenia, jego dużej ciężkiej, pochylonej głowy. Już go chciała poprosić żeby nie przychodził. Potem zaczęła się nad nim litować. Gardziła nim, myślę. Nienawidzi go i lituje się nad nim. Jonatan. Najprostsza i najdziwniejsza z jej miłości. Może tylko te szalone, pozbawione sensu i logiki miłości są prawdziwe, pociesza się. Twarz Jonatana rozmazuje się i odchodzi. Już niedługo miną dwa lata. Jonatan, ukochany, który zmarł innej. Dlaczego twoja żona nie urodziła ci dziecka, żeby było na wieloletnią pamięć, małego Jonatana? Przed miesiącem usłyszała, że tamta znów wychodzi za mąż. Ucieszyło ją to. Odtąd pamięć będzie wyłącznie moja. Lecz on oddala się coraz bardziej. Każdego dnia jego postać robi się mniej wyraźna. Niedługo już dwa lata. „Wdowa”, mówi Amiram, „może przebaczyć, litować się. Czy ja wiem?! Byłem przy nim w czasie tych ciężkich zafajdanych godzin, w ciągu tych strasznych, pieprzonych chwil – ja go mogę tylko osądzać. Powtarzam: na tę czy na tamtą stronę. Nie ma środka. Muszę go osądzać. Nie wiem jaki bym był na jego miejscu i w ogóle. Dziękuję Bogu, że to nie ja byłem na jego miejscu. Jego wątpliwości były zapewne słuszne, rozumiesz? Musiał jednak zrobić cięcie. Musiał. Nie zrobił. I ja go osądzałem, nie mogłem inaczej, nie mogłem.” Ona patrzy na niego, pięć miesięcy później, z wielką złością. Z zazdrością może. Może. „Dużo rozmyślałem. Całe noce nie spałem. Nie myśl, że to się tak sobie zdarzyło”, mówi i coś porusza się pod cienką skórą jego policzka. „To, jak ci wytłumaczyć? To straszny ból. Zafajdany. Wiesz jak byłem do niego przywiązany.” Ona patrzy na niego. Wysoki, smukły, umięśniony, kościsty, mocny. Amiram. Berko zrobił z niego dowódcę pułku. Gdy Berko przybył do dywizji, szóstego dnia miesiąca, Amiram już był jego zastępcą. Rysiek był wśród zabitych w pięciu pierwszych czołgach. I już istniała ta pierwotna, ukryta, wielka niechęć pomiędzy nimi – i Berko był w niej słabszy. I ona, sama wtedy, opuszczona, w małym hotelu w Beer-Szewie, zbiera z obawą, z żalem, z jakimś piętnem wstydu, swoje rzeczy i jego. Ubiera mundur. Idzie na wojnę. Sobota. Samochody pędzą na południe. Tłumy kłębią się na szosach. Czy Berko zdołał dotrzeć do dywizji w tym strasznym bałaganie? Sama na skrzyżowaniu dróg, zalękniona, czeka na okazję, żeby jechać. „Żołnierki nie idą tam, sierżancie”, mówią jej. Lecz ona nadal czeka, uparta, z poczuciem winy, udręczona. „Czy przeze mnie napisałeś ten list, Ami?” pyta szeptem, jakby chciała odczuć dziwną przyjemność w tej sytuacji. Pyta – i przeraża ją to pytanie. Prawie wstręt w jego oczach. „Przez ciebie?” mówi do siebie, po dłuższym milczeniu. Tak jakby powiedział: Kim ty w ogóle jesteś? Jakby powiedział: Wysoko siebie cenisz, co? Jakby powiedział: Myślisz, że spędziliśmy razem kilka nocy i już jestem o ciebie tak zazdrosny, że aż nie potrafię logicznie rozumować? Jakby powiedział: To niepoważne, moja pani. Ty, która biegałaś między naszymi posłaniami, jak możesz sobie pozwolić na myśl, że to przez ciebie? Dlaczego przez ciebie? Co to ma z tobą wspólnego? To moja sprawa z samym sobą !, mówi. Rozczarowanie drąży w niej i przemienia się w złość: To obrzydliwe, wiesz? Komu i czemu to zaradzi? Co naprawi? Kogo przywróci do życia? Postąpiłeś ohydnie! Jego usta wyginają się dumnie. Potrząsa głową, oczy zwężają się w dwie szparki gdy na nią patrzy: Ohyda? Ty to mówisz, moja pani? Ty? Coś z tej cholernej winy powinno się było i do ciebie przykleić. Kiedy się wszystko zaczęło, jak myślisz? Pomyśl gdy prześpisz noc, jeśli będziesz mogła spać. Od tej pory nie widziała go. Słyszała, że dostał, lub dostanie rangę podpułkownika. Że dostał lub dostanie nową dywizję. Tęskni za nim, nienawidzi go, bo wzbudził w niej ten straszny ból hańby. W niej także. Dlaczego i w niej, buntuje się. Ja nie. Wykreśl mnie z tej sprawy, nagabuje Amirama, gdy jest sama i z nim. W porządku, spałam z tobą. I z nim. Ale stąd aż do obarczania mnie ta straszną, przerażająca winą, odległość jest duża. Czym zawiniłam? I, jak małe dziecko, myśli: Co ja w ogóle takiego zrobiłam? Lecz nie jest dobra w takich dyskusjach. Nawet z sobą. Jest w niej jakaś podzielona na małe części pustka, która się wypełnia. „Skurwiel, Berko”, mówi do siebie. Ty jesteś winien. Ty naprawdę jesteś winien, do diabła. Więc zdejm ze mnie ten ciężar. To nie ja. To nie ja. Z początku chce, żeby się otrząsnął, żeby walczył. Z gniewem. Żeby siał postrach. Żeby gromił. Potem zrobiło jej się wszystko jedno. Gdy on unosi wzrok znad gazety, wieczorem, i mówi: „Powoli przekonuję się, że Rabin jest najodpowiedniejszym dla nas człowiekiem. Coraz bardziej widać jak mądrze prowadzi te sprawy, te rozmowy o układach.” Ona buntuje się. Skurwiel. Przez ciebie, cała ta duma i cała siła i potęga, twoja i wszystkich, przemieniły się w zakłopotanie, ukryty strach, w taką niepewność, w płacz za odrzuconym spokojem. Pewnego wieczoru przyłącza się do osiedleńców. Tam też jest sama. Ma tam paru znajomych, byłych oficerów, żołnierzy dywizji – lecz ten spokój, ta przesadna wesołość, ta bezpłodna zabawa, nie przynoszą jej ukojenia. Wydaje jej się, że wszyscy na nią patrzą. Jest dziewczyną z hotelu w Beer Szewie. Piątek. 11 przed południem. Berko: „Jestem w hotelu D. w Aszkelonie. Powiedz Rysiowi, żeby wrócił z terenu.” Bierze klucze od szofera i wsiada do swojego pięknego samochodu, zaparkowanego na skraju piaszczystego terenu. Ona siada przy nim z nieukrywaną przyjemnością, i tak wszyscy wiedzą. Teraz rozumie, wszyscy nią gardzą. On usadawia się wygodniej. Oficer wywiadowczy, Hilel. On przekreśla sprawę, swoim ówczesnym zwyczajem, jednym ruchem ciężkiej ręki: „Niech nie histeryzują z powodu każdego egipskiego ładunku. Przecież byliśmy na wodzie tydzień temu, widzieliśmy nie? Potwierdź to u oficera wywiadu dywizji, dla pewności. Zawiadom mnie w hotelu D. W Aszkelonie.” W środku drogi postanawia, że pojadą do Beer Szewy. Nie. Ona postanawia. No to co? A on się zgodził. Mały hotelik w centrum. On próbuje połączyć się z dywizją. Ona czeka na niego niecierpliwie. On w końcu rezygnuje: „Przekaż i mój numer – 2025, w Beer Szewie, a nie ten, który przedtem przekazałem, rozumiesz?” krzyczy na nieznaną telefonistkę. „Tak. Powiedz, że pułkownik Adar. Jak się nazywasz? On nawet nie pamięta imienia tej idiotki o nieznanej twarzy. Po wojnie traci wiele godzin próbując ją znaleźć, jakby to mogło w czymś pomóc. Zamknęli się w hotelowym pokoju aż do następnego przedpołudnia. Głosy ludzi, szum motorów samochodowych, za tym mruczącym spokojem: „Chwileczkę co tam się dzieje? Przecież to Jom Kipur, nie?” On, z furią prawie, ubiera wojskowe spodnie, ona okrywa się prześcieradłem, jakby ktoś obcy wdarł się do pokoju. On zbiega na dół, do telefonu. Odpycha, prawie siłą, grupę rezerwistów próbujących dzwonić na północ. Jakoś, dzięki jego oficjalnej postawie czy znanej twarzy, mimo, że nie nosił bluzy, dopuścili go do aparatu. Po długim wysiłku udaje mu się połączyć z dywizją. Z daleka krzyczą na niego jakby był dzieckiem. Szukali go w Aszkelonie, telefonicznie i przez posłańców. Przeszukali wszystkie hotele. On biegnie na górę, wpada do pokoju. Rzuca na nią niewidzące spojrzenie i znika. Helikopter weźmie go na linię frontu. Prosto tam. Nagle jest wojna. Już po wszystkim, gdy wielka cisza zapada nad pustynią, zrytą aż po horyzont na szlakach ruchu pojazdów, gdy dymy się rozwiewają, udaje jej się dotrzeć do dywizji. Trzy tygodnie w Refidim, pomaga w biurze zaprzyjaźnionego dowódcy, odwraca oczy od innych, sprawdzających ją, bezustannie, z daleka, chłodno. Jedzie niżej i widzi swoją dywizję, rozbitą, przerzedzoną, pod ołowianym bezlitosnym niebem. Niewiele czołgów ze śladami pocisków. Ludzie milczący, brudni, i tak ich mało. Bandaże na głowach, na rękach. Zmęczony uśmiech, bardzo zmęczony, w kącikach ust Berko, gdy ją widzi, w cieniu tymczasowego namiotu. Czy jej serce zadrżało wtedy, go zobaczyła przed sobą? I zmarli. O niektórych już wiedziała. Jonatan. Rysiek. Jonatan. Peri. Kaspi. Owed. Dani. Cohen. Aminow .Jonatan. Przemierza, z Berko, a bandaż na jego ręce jest brudny, piaszczyste drogi do tych, bardzo nielicznych, którzy zostali, i widzi, że nie ma w nich radości, że ocaleli, i widzi, że nie ma wielu jeszcze znanych twarzy, i widzi, że wszyscy patrzą na nią pustym wzrokiem, bez oskarżeń, bez złości. W nocy leży, jak dawniej, przy nim w jego namiocie, a on jest w innych, zadymionych miejscach, wędruje. Nie może spać, jak teraz. I nie dotyka jej ciała, pragnącego go aż do bólu. Tylko jego dłoń, jakby nieświadomie pieści jej twarz. Jakby mówił: Nie troszcz się. Jakby mówił: Ja jestem wszystkiemu winny. Ty nie. Ty nie zawiniłeś. Jakby mówił: Całym swoim ciałem będę cię bronić przed najstraszniejszym. Jakby mówił: Co za ból. Ona dygocze i czuje strach. Już świt, a sen nie przychodzi – ani do niego ani do niej. Z jego ust wyrywa się jakby skowyt. Nie płacz. Nie jęk. Dziwne echo, długotrwale, odpychające „Jaa`lla”, mruczy, po długim milczeniu,” jak poszła ta dywizja”. Rano, w kuchennym namiocie, kilkunastu oficerów, tych ocalałychą zjada śniadanie w nieprzeniknionym milczeniu. Spoglądają na nią, gdy wchodzi, i znów zamykają się w sobie. A ona myśli, że przecież w ciągu trzech tygodni nie widzieli kobiety, nawet dłużej. Już mnie nie szanują, dręczy się ze złością rozpieszczanej. Kiedyś mnie szanowali, moją urodę, za którą widzieli rozum i zadziwiającą dojrzałość. Nie, są otępiali uczuciowo, zmęczeni, zranieni - próbuje się pocieszyć, ratować swoją egoistyczną dumę, która została dotknięta. Je bez słowa, zamknięta w sobie. Gdy do niego telefonuje, do pokoiku w prawniczej bibliotece, odpowiada jej cichy głos bibliotekarki Cijony. Czy ona poznaje jej głos? Cijona woła go: Baruch! Nie pyta kto prosi i dodaje: Chcą z tobą mówić. A ona może go widzieć, otrząsającego się z rozmysłem z zajęć przy stole w kącie, razem z kolejnym towarzyszem, który mu pomaga w niekończących się poszukiwaniach. Ona chrząka przed grą. Bawi się intonacją swego głosu gdy go słyszy w słuchawce. Czasem prosi pułkownika Adara, czasem Barucha, czasem pułkownika Berka. Ma prawie przyjemność z tej swojej gry, z jego osłupienia, gdy ją poznaje po drugiej stronie linii. I jego była żona. Jeszcze zanim się zwolnił z wojska przyszła do nich. W gazetach nigdy nie zamieścili oskarżeń przeciw niemu. Mimo to pewna jest, że wszyscy wiedzą. Jego żona, Dida, wiedziała, z rozmów z żonami oficerów. Szczupła, chłopięca, krótko ostrzyżona, niemodne dżinsy, męska koszula, szare oczy. Wie, że jego żona jest inspektorem szkolnym, że jest samodzielna, że żyje z innym mężczyzną od czasu gdy rozeszła się z Berko, że jest bezpłodna, że robi doktorat z literatury na Uniwersytecie Hebrajskim. „Szalom”, powiedziała, „jestem Dida. Pewnie o mnie słyszałaś. Jesteś Nicole, prawda?” Nie cierpi jej z powodu tej jej wielkiej gotowości, jej spokoju, jej dobrej woli. Siedzą razem w kuchni i nie ma w niej zakłopotania gościa. „Nicole? Wyglądasz na „sabrę”. Potwierdza skłonem głowy. „ To dlaczego dali ci na imię Nicole?” Opowiada, chyba po raz setny w życiu, o kobiecie, która ukryła jej matkę w czasie wojny. „Co ty powiesz?” ma zachrypnięty, przepalony papierosami głos; twarda, lecz jest w niej jakiś rodzaj naiwności, i dużo zdziwienia. Nadchodzi Berko i coś nieznanego zapala się w jego spojrzeniu na widok żony. Nie ma między nimi niechęci, odkrywa, patrząc z boku, zaskoczona, jakby trochę zawiedziona; nie ma też miłości między nimi – ale znają się dobrze. I oto on otwiera usta. Mówi. Mówi. Tłumaczy żonie wszystko to, co ona, Nocole, zdołała z niego wycisnąć słowo po słowie, z wysiłkiem, w ciągu wielu dni i miesięcy. A teraz mówi chętnie o wszystkim i tak otwarcie, tej twardej, szczupłej kobiecie. Ona nagle odkrywa ze zdziwieniem jakieś niezwykłe, proste, spokojne braterstwo pomiędzy nimi; jakiś rodzaj dziwnie pełnego zrozumienia. Żona pyta: „A Dado?” „Dado”, odpowiada jej „Dado ma swoje problemy. Dajan też. Przekazałem Danowi teczkę z informacjami, jakie wyszły na jaw w czasie śledztwa w dywizji, w pułkach, z uwagami Remeza. Obiecał mi, że przekaże to może samemu premierowi. Znasz Remeza? Jest przyjacielem Dudika. Jest w prokuraturze wojskowej i zna się na procedurze. Być może posiedzimy z nim nad sprawą. „Opowiadają” mówi żona, „że Arik zostanie szefem sztabu. Może byś do niego wskoczył?” On kręci głową: „Po pierwsze on nie ma szans. Poza tym jeśli on nie przychodzi do mnie – dlaczego ja mam iść do niego? Nie ma zamiaru zaczynać wyjaśniająco-przekonywujących odwiedzin”. Nicole otrząsnęła się i poszła nalać kawę. Poczuła się oderwana wobec tego pewnego, dojrzałego głosu żony; wobec jego otwartości wobec niej. Pomyślała, że tamta zawraca mu głowę: „Jeśli jest winny, to jest winny. Po co się rzucać wokoło. Niech spuści głowę. Niech powie, że jest winny. Bo jest, jest. ” W każdym obcym człowieku odbija się obraz jego winy; w każdym tytule w gazetach; w każdej chwili milczenia. Każdej bezsennej nocy widzi swoją winę i nie może się od niej uwolnić. Prześladują go cały czas, dniami i nocami, jego wina, i ona. d) „Dlaczego nie śpisz?” pyta go w nocy. On waha się długo zanim jej odpowie. Oczy ma utkwione w sufit jakby tam migotał film z dawnych dni. „Nie wiem”, mówi. „Nie wiem, Niki, czy śpię czy nie śpię. Jest we mnie jakiś ...” zastanawia się przez moment, „jakiś strach przed snem, przed tym co mi się może przynieść. Śpię i jednocześnie jestem przytomny. Śpię przytomny. Czy ty to rozumiesz? Ja nie.” Szuka po ciemku paczki papierosów, zapala. Ma na czole krople potu. „Gdy wstaję, nie wiem wcale czy spałem czy nie. Nic nie pamiętam ze snu. Wszystko wymazane, wszystko ciemne...” Znów przerywa, czerpie siłę z papierosa. Maleńki czerwony węgielek żarzy się przed nią. „Ale wiem, że jeśli śpię to tak jakbym był przytomny. Nie ma żadnego odgraniczenia. Rozumiesz? Myśli ciągną się także we śnie. Rozumiesz?” Ona rozumie, na swój sposób. Cieszy się tak bardzo, że on się boi. Nareszcie. Powinien się bać. Ona chce żeby się bał. Czy on czuje, że nie z troski zadała to pytanie? Czy zauważa chłód w jej oczach, gdy go obserwuje? Ucieka od niej wzrokiem tak jak Jonatan. Boi się. Każdy dzwonek telefonu, który rozrywa zawisłą między nimi ciszę, wywołuje u niego dreszcze. Kurczy się jak uciekinier wykryty w swoim schronieniu, a w oczach ma pytanie: „Jak mnie wykryli?” Ona rozkoszuje się jego strachem. Ale, do diabła, on się nie plącze, nie załamuje, nie wykoleja, nie płacze, nie krzyczy, nie wije się bezradnie. Zawsze podnosi się ze swych upadków, które tylko ona potrafi dostrzec. Zawsze wstaje. Ta jego naiwność, ten ograniczony sposób myślenia, ta niewielka wyobraźnia, to wyjałowienie uczuć – ona to sobie tłumaczy, z pogardą, ze zdziwieniem – one go trzymają,. Gdyby się załamał mogłaby roztoczyć nad nim opiekę, może – ale on się nie załamuje. Nawet już nie jęczy, nawet nie krzykiem spod serca, jak wtedy. Milczy. Poważny. Starzejący się. Ciężki. Bardziej leniwy. Gdy zwolnił się z wojska miała dla niego – tak myśli – litość. Jeszcze się nad nim litowała. Potem już nie. „Odejdź od niego”, mówiła sobie. I próbowała raz po razie. Nie umie sobie, do diabła, wytłumaczyć, dlaczego zawsze wraca. Czuje się coraz bardziej złapana w pułapkę. Nie znajduje drogi na zewnątrz, gdzieś daleko od tego wszystkiego. Nie znajduje. I nadeszła ta niechęć. Jej całym pragnieniem jest rozkoszować się jego załamaniem. Wie, że to złe, ale nie ma niczego innego. Godzinami siedzi i przypatruje mu się w milczeniu, chłodno – a on nie może znieść jej chłodu, jej niechęci. Odwraca od niej wzrok. Nie rozmawiają. Pewnego dnia wstała i zaciągnęła go do dużego sklepu przy ulicy Dizengoffa, w centrum. Omal z pochyloną głową stał tam gdy kazała pokazać koszule, spodnie, skarpetki dla niego. Wszystko. Modne. Nikły, nieśmiały uśmiech starego człowieka odgrywającego rolę błazna przy dziecku, przykleił mu się do ust. Posłusznie ubrał spodnie rozszerzane u dołu, opiętą koszulę z rękawami z koronką. To prawda, wyglądał jak błazen. Kupiła mu ładną odzież, ale on, gdy tylko wrócili do domu, przebrał się bez słowa w swoje stare ubranie. Nosił sztruksowe spodnie i wełniane koszule z wysokimi kołnierzami zimą, wyblakłe spodnie i trykotowe koszulki latem, i zamszowe pantofle cały czas. Jest innym człowiekiem. Starym. Studzonym. Malowanym. Rezygnującym. Wybaczającym. Ugodowym. Czy on cierpi tak jak ja – zastanawia się, wściekła. Nie – mówi do siebie – on nie cierpi tak jak ja. Nie jest tak skomplikowany i dlatego mniej cierpi. Lecz ten zaczepny błysk, który miał w oczach przed wojną, zanika coraz szybciej. A oczy, które patrzyły wtedy na wszystko prosto, ze spokojną pewnością, z odcieniem lekceważenia, bez drgnienia powiek, są teraz spuszczone – gdy je unosi i patrzy na nią, na innych, powieki opadają i unoszą się, jak przy wielkim zakłopotaniu. Beztroska pewność, duma, zniknęły. Już nie jest dumnym człowiekiem. A może ona nie potrafi dostrzec jego cierpień? Nagle wyrwany został ze swego świata, po tylu latach. Dywizja rozgromiona, rozbita, stracona, przesunięta na tyły, rozchodzi się, rekonstruuje się oddział za oddziałem , w nowych pułkach. Przez jakiś czas kręci się bez funkcji. Nie ma dla niego zadania. Nie ma sądu. Nie ma wyroku. Nie ma komisji śledczej. Nie ma nawet aktu oskarżenia. Lecz coś jest w powietrzu, jakieś napięcie, okrucieństwo. Coś w oczach jego znajomych, jego wielbicieli, wrogów w mundurach. Ci odwracają od niego wzrok. I jest coś obcego, oddalonego, w oczach jego przełożonych. A potem pewnie list Amirama. Nowy generał wzywa go: „Berko, może weźmiesz rok urlopu na naukę, a potem dużo działań w akcji? Chcesz dwa lata na naukę na uniwersytecie na rachunek wojska? Taka gra. „On się dziwi, jeszcze nie pojmuje klęski: „Ja i uniwersytet? Zwariowaliście?” Wtedy miał jeszcze w sobie coś z wściekłości, która się nie ugina, z odwagi: „Dowódco, jeśli macie coś jasnego przeciwko mnie, kładźcie sprawę na stół, do wszystkich diabłów. Już pięć miesięcy łażę bez zajęcia. Nie kręćcie. Nie brukajcie się tchórzostwem. Jeśli coś macie, to walcie, do diabła”. Lecz nikt nic nie mówi i atmosfera wokół niego zagęszcza się, odosabnia go. A ona z nim jest. On nie chce od niej odejść i nie prosi żeby ona odeszła od niego. Jest z nim. Jak pieczęć potwierdzająca jego winę. Jakby hańba ich przykuła do siebie. Jest pewna, że wszędzie to wałkują. Że wskazują palcem, ruchem brody. Że ona jest ucieleśnieniem zepsucia, niemoralnego nasycenia z okresu beztroski. Z początku zadziera głowę, ze złością potrząsa grzywą włosów, jak lwica gotowa do walki. Ale nikt nic nie mówi. Nikt nie szepce. Nikt nie patrzy. A ona wszystko widzi i wszystko słyszy. „Nie rezygnuj, słyszysz?”, mówi wtedy do niego. A on, którego wielbiciele składali hołd jemu i jego sile i spokojowi i pewności siebie, a teraz uciekli przed nim jeden po drugim, on ściąga ramiona i idzie do nowego głównodowodzącego.. Po powrocie stamtąd jest w ciężkim nastroju, milczący i nie ma już w oczach tego prowokującego błysku. Niewiele udaje jej się z niego wydostać. Sprawy zostały doraźnie przesądzone – rozumuje. „Uzdrowienie wojska”, mówi z goryczą Berko i zapala papierosa. „Ja jestem członem w tym uzdrowieniu. Jestem tym wyrostkiem robaczkowym, który wycięli”. Śmieje się niewesoło. Tak. Ona dowiaduje się później od innych, że nie oskarżono go. List Amirama też nie został przedstawiony. Chwalono go. A jednak zrobiono cięcie jak chirurgicznym nożem. Trzy dni później zdjął mundur. „Właściwie”, mówi, „nieźle byłoby spróbować się uczyć. Wyobraź sobie: ja – studentem”. Znów śmieje się niewesoło. Ale nie uczy się, oczywiście, nawet nie zapisał się na studia, żeby uczciwie przyjmować pensję od wojska. Może nie chce przebywać wśród młodych. „Gdybym spróbował siedzieć, słuchać, uczyć się akademickiego sposobu myślenia – pewnie by mi się powiodło”. Ona próbuje nakłonić go do tego. „Dlaczego się nie zdecydujesz – spróbujesz w ciągu trzech miesięcy – i zobaczysz”. On się krzywi. „Zostaw mnie z tym, Niki. Naprawdę. Nie mam do tego głowy”. Milknie. Potem, jakby do siebie, rzuca: „Zapaskudzili mi grzbiet trądem. Muszę się od niego uwolnić”. A ona, pełna niechęci, omal nie powiedziała: „Trąd jest w tobie, wewnątrz. Nie na plecach”. Nicole rezygnuje. Coś się w niej załamuje. Jego walka jest cicha. Rozgrzeszająca. Jakby kierowała nim jego wielka wina. Swoimi spokojnymi pełnymi rezygnacji drogami szuka dla siebie usprawiedliwienia. Ona chciała żeby walczył inaczej – przecież to też i jej walka. Więc gwałtownie ucieka na zewnątrz. Długie godziny chodzi po ulicach, nad brzegiem morza, siedzi w kawiarniach. Przyciąga wzrok – lecz to nie to. Wraca do domu - przegrana. I tak to jest. Mieszkanie. Spotkania na uniwersytecie. Ta ponura walka o to żeby się otrząsnąć. Ludzie na ulicy. Spojrzenia na teatralnych premierach, na które go ostentacyjnie zaciąga. Nazwiska na skrzynce pocztowej i na drzwiach przy dzwonku. Mijają puste dni. Wieczory przed telewizorem. Ból. Długie noce, bez odpoczynku dla ciała, bez ukojenia dla duszy. Przygnębienie. Poranny półmrok przy zapuszczonych żaluzjach. Hańba. Czeki nadsyłane pocztą. Gazety. Złość. Sąsiedzi. Jego spuszczony wzrok. Jej wrogość. Jej zimny do niego stosunek. Jego starzenie się. Jego wobec niej uległość. Jej próby odejścia na zawsze. Jej niecierpliwe oczekiwanie na jego powroty. Rodząca się w niej ostatnio nienawiść, gdy słyszy zamierający szum motoru jego samochodu na dole. Bezwład, zanik sił, pustka, zamieranie zapału i nadziei po pełnym rezygnacji, znojnym zbliżeniu fizycznym. Zapadanie się w bezładny sen i budzenie się – bez niego. Hańba. Chłodny strumień wody spłukujący wszystko i niczego nie zmazujący, rano, gdy wszystko wraca i panoszy się w niej od nowa. Wszystko. Wszystko. Wszystko. Mamo. Mamo. Spalam się. Spalam się. Nie mogę więcej znieść. Nicole - każdego ranka hoduje nowe sadzonk nienawiści, zemsty. Cienka, przylegająca bluzka na gołe, chłodne, wilgotne, piękne ciało, które znało cały ból miłości, i nadal , o dziwo, pragnie tego bólu, gdy kropelki wody wsiąkają w materiał i jej piersi i brzuch i fałda podbrzusza przyklejałą się do tkaniny; otrząsa swoje długie śliczne włosy z wody, rozpryskując ją wokół siebie w świetle padającym z otwartych okien, a wodny pył połyskuje ostrymi kolorami i otacza ją jak aureola, podczas gdy nakręca numer telawiwskiego uniwersytetu, prosi o połączenie z biblioteką prawniczą, czeka, słyszy głos bibliotekarki, mówi: „Poproszę pana generała Berko”, znów czeka, chrząka, żeby oczyścić gardło, słyszy jego głos, jego pełne wahania, gotowe na najgorsze, „Halo”, zmienia głos jak aktorka, i mówi : „Czy to pan Berko Adar? Przepraszam, mówię z Jerozolimy, ja” – z premedytacją odczekuje chwilę – „nazywam się Pnina Cederbojm, to panu pewnie niewiele mówi, proszę mi wybaczyć, że przeszkadzam” – czeka, a krew tętni jej w żyłach, i wie, że jego twarz blednie, krew z niej ucieka, i że udało jej się, świetnie jej się udało. „Bardzo żałuję, ale muszę z panem porozmawiać” – mówi. Jego napięte, bezradne milczenie. „Cederbojm Pnina” – mówi Nicole nie swoim głosem. Monotonny głos młodego człowieka w polowym telefonie z okopów poraża teraz jego uszy – ona to wie. Dlaczego nie pomyślała o tym dotychczas? „Mój zmarły mąż” – mówi ostrożnie – „z umocnień P., z Suezu”. Milknie. Zmusza go tym, podstępnie, do odpowiedzi. „Tak” – mówi – „tam, pamiętam”. On nie umie kłamać. Tak bardzo chciała żeby tym razem kłamał. Tak pragnęła, żeby się wił, wykręcał. „Pan, panie Adar, opowiadali mi, pan z nim mówił przez telefon zanim ... zanim ...” Ona słyszy, z odległości tylu dni, jak on bezradnie się krztusi. „Proszę nie myśleć, że ja jestem zła, panie Adar. Ja rozumiem jaka była sytuacja”. Jego ból uderza w nią, mimo, że on milczy. „Muszę z panem porozmawiać, panie Adar. Może się pan ze mną umówi? To znaczy, gdy pan będzie w Jerozolimie...” Milczy. Czeka na jego odpowiedź. On mówi niskim głosem, powoli. Nie wykręca się. Wierzy wszystkiemu. Naiwny. Winny. „Panie Adar – mówi – „ to dlatego, że ... to czworo małych dzieci. Najstarszy ma dopiero siedem lat, trudno mi się wybrać do Tel Awiwu. Pan rozumie?” On rozumie. Proponuje spotkanie w jerozolimskiej kawiarni. „Nie, proszę. Nie w kawiarni. To dla mnie nieporęcznie, pan pewnie rozumie? Może spotkamy się w domu?” – waha się – „Tak będzie o wiele lepiej. Dobrze? Kiedy pan może, panie Adar”? Potem odkłada słuchawkę, opada na fotel, rozluźniona, z wyciągniętymi na boki nogami, i zamyka oczy. Ma pustkę w głowie, a ten cienki, wędrujący ból słabnie, przyciemnia się, tępieje, i ona znów zatapia się w pięknie tamtych piaszczystych przestrzeni aż po horyzont, po których znów biegnie, w wojskowych spodniach i w sandałach na nogach, do tych pięknych ludzi w maskach chroniących od pyłu, w ochronnych okularach, w zielonkawych kombinezonach, poza zachody słońca, poza krwawo-złote kopuły nieba, a oni wyciągają ku niej ramiona z wielką miłością.

  • mówi się pisze się

    mówi się pisze się alfabet hebrajski | אלפבית עברי w alfabecie hebrajskim istnieje tzw. pismo kwadratowe (zobacz ilustracje obok) którym teksty są drukowane i pismo ręczne (kursywa), którym teksty są pisane. nie ma rozróżnienia na litery wielkie i małe. pisze się od strony prawej do lewej. alfabet zawiera 22 litery podstawowe. 5 z tych liter ma swą wariację, kształt odmienny, gdy stoją na końcu wyrazu. 3 z tych podstawowych mają czasem odmienne brzmienie. pomijając tutaj drobne dodatki z języków obcych, razem jest 27 znaków pisma kwadratowego i 27 znaków pisma ręcznego (kursywa), zatem używa się 54 znaki alfabetu. wszystkie litery są spółgłoskami. dodatkowo istnieje system znaków (diakrytycznych), którymi oznacza się samogłoski, ale tylko w pewnych kategoriach druków i wszędzie tam, gdzie brak znaku samogłoski nie pozwala właściwie odczytać tekstu (np. nazwy własne albo zapis wieloznaczny). to, że izraelczycy (chyba przytłaczająca większość) nie mówią całkiem poprawnie po hebrajsku, wcale nie musi uczących się tego języka usprawiedliwiać. wystrzegajcie się np. dość rozpowszechnionego błędu używania "jud" zamiast "alef" w pierwszej osobie liczby pojedynczej czasu przyszłego i nie mówcie jak przestrzega tweet akademii języka hebrajskiego: "ani jazmin" tylko "ani azmin", czyli nie "ja zamówi", tylko "ja zamówię". zobacz: link ze strony warszawskiej hebraistyki praca magisterska zofii zaremby o nauczaniu czytania i pisania w języku hebrajskim: tu foto: strony z książki ewy gordon - kaligrafia hebrajska. wydawnictwo scriptum, kraków 2019. to, że izraelczycy (chyba przytłaczająca większość) nie mówią całkiem poprawnie po hebrajsku, wcale nie musi uczących się tego języka usprawiedliwiać. wystrzegajcie się np. dość rozpowszechnionego błędu używania "jud" zamiast "alef" w pierwszej osobie liczby pojedynczej czasu przyszłego i nie mówcie jak w tweecie akademii języka hebrajskiego: "ani jazmin" tylko "ani azmin", czyli nie "ja zamówi", tylko "ja zamówię". ze strony warszawskiej hebraistyki praca magisterska zofii zaremby o nauczaniu czytania i pisania w języku hebrajskim: tu podręczniki – słowniki – gramatyka - rozmówki / konwersacje | סיפרי לימוד - מילונים - דיקדוק - שיחונים ​ 1826 Alojzy Luigi Chiarini: Gramatyka hebrajska (z tekstu łacińskiego przełożył Piotr Chlebowski) 1908 1. wydanie. 1925. ks. Józef Archutowski: Gramatyka języka hebrajskiego. Nakład Księgarni Konstantego Treptego. Wyd. 2. 1933. Naftali Siegel: Be’t Hantiwot (Dworzec). Wyd. Snunit. 1958. Ks. Prof. Dr Paweł Nowicki: Język hebrajski : zagadnienia wstępne. Druk Politechnika Warszawska. 1960 Ks. mgr Paweł Leks: Gramatyka języka hebrajskiego. Wyd. 2. poprawione i uzupełnione. 1969 J. Rosłon: Podręcznik języka hebrajskiego. Kurs podstawowy i kurs wyższy. ATK Warszawa. 1980. Witold J. Tyloch: Gramatyka języka hebrajskiego. Wyd. Uniwersytetu Warszawskiego. 1990. S. Ben-Dawid: Konwersacja hebrajsko-polska. Polski Dom Wydawniczy. Reprint wydania izraelskiego. 1990. Piotr Muchowski. Rozmówki polsko-hebrajskie. Wyd. AVA. 1993. Ewa Świderska. Mini-rozmowki hebrajskie. Wyd. Wiedza Powszechna. 1996. Alfred Tschirschnitz, Kalina Wojciechowska: Gramatyka języka hebrajskiego w zarysie. Wyd. Chrześcijańska Akademia Teologiczna. 1996. Bernard Polok: Język hebrajski. Gramatyka. Uniwersytet Opolski. 2000. Maciel Tomal: Język hebrajski biblijny. Wyd. Dialog. 2001 Giovanni Deiana, Ambrogio Spraefico (oprac. polskie: Stanisław Bazyliński): Wprowadzenie do hebrajszczyzny biblijnej. Część praktyczna. Wyd. Towarzystwo Biblijne w Polsce. 2006. Aleksander Klugman: Nowy słownik polsko-hebrajski i hebrajsko-polski. Wyd. Wiedza Powszechna. 2008. Shoshana Ronen, Michał Sobelman: Samouczek języka hebrajskiego. Wyd. Wiedza Powszechna. Wyd. 3. 2006. Aleksander Klugman: Nowy słownik polsko-hebrajski i hebrajsko-polski. Wyd. Wiedza Powszechna. Wyd. 2. 2009. Aleksander Klugman: Rozmówki hebrajskie. Wyd. Wiedza Powszechna. 2009? Katarzyna Mróz-Blader, Wiesław Więckowski: Litery, litery (Otiot, otiot). Język hebrajski dla początkujących. Zeszyt 1. Wyd. Centrum Schorra. 2009 (?) Katarzyna Mróz-Blader, Wiesław Więckowski, Magdalena Sommer: Me alef ad taw. Ćwiczenia z języka hebrajskiego dla początkujących. Zeszyt 2. Wyd. Centrum Schorra. 2009. Katarzyna Mróz-Blader, Wiesław Więckowski: Mówimy po hebrajsku. Podręcznik do nauki współczesnego języka hebrajskiego. Zeszyt 3. Wyd. Centrum im. M. Schorra. 2009 (?) Katarzyna Mróz-Blader, Wiesław Więckowski: Izrael i święta. Podręcznik do nauki współczesnego języka hebrajskiego. Zeszyt 4. Wyd. Centrum Schorra. 2011 Marcin Majewski: Bereszit. Język hebrajski biblijny dla początkujących. Wyd. Naukowe UPJP II. 2011 Marcin Majewski: Szemot. Język hebrajski biblijny dla początkujących. Wyd. Naukowe UPJP II. 2011. Hebrajski : kurs podstawowy. A1-A2. Audio kurs. (Książka+2CD). Wyd. Edgar. 2012. Thomas O. Lambdin: Wprowadzenie do hebrajskiego biblijnego. Wyd. KUL. Wyd. 2. 2012. Shoshana Ronen. Samouczek języka hebrajskiego. Wyd. Wiedza Powszechna. Wyd. 4 2013. Izabela Eph’al.-Jaruzelska. Tama Zewi. Gramatyka hebrajszczyzny biblijnej. Wyd. Naukowe PWN. 2016. Angelika Adamczyk: Kategoria określoności w nauczaniu współczesnego języka hebrajskiego. Dom Wydawniczy Elipsa. 2016. Ewa Węgrzyn: Słownik hebrajsko-angielsko-polski. Wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego. 2019. Rozmówki hebrajskie. Wyd. Lingea. Wyd. 2. 2019. Gramatyka języka hebrajskiego. Wyd. Lingea.

  • טיול בפולין | מדריך פולני דובר עברית

    טיולי פולין טיולי פולין עם מדריך דובר עברית ופולנית פעיל בתחום משנת 2011 metayelim@gmail.com | whatsapp +48798866952 קרקוב | וורשה | וורוצלב לודז', לובלין, פוזנן, זקופנה ושאר פולין היסטוריה| תרבות | קונצרטים | טבע | ספא | ילדים | כיף | אוכל | קניות שורשים | שואה hebrajskakafe.com ברוכים הבאים לאתר תיירות ישראלים בפולין עם מדריך פולני דובר עברית ומתמצא ביהדות קרקוב ואזור - יש מה לעשות האתרים הכי חשובים בקרקוב: העיר העתיקה, גבעת ואבל, רובע יהודי (קזימייז'), גטו (רובע פודגוז'ה), מפעל שינדלר. בזמן שהיה בעיר אפשר לבקר ב: זקופנה עיירת נופש הררית - מכרה מלח ווייליצ'קה - מוזיאון אושוויץ-בירקנאו - פרק לאומי שמורת טבע אויצוב. המצלמה בקרקוב העיר העתיקה . ​ קרקוב ברגל 90 דקות - העיר העתיקה תחנת הרכבת | כנסייה פלוריאן הקדוש |אנדרטה מלך יאגיילו – אקדמיה לאמנויות |ברביקן - שער פלוריאנסקה | בית קפה יאמה מיחליקה – בית של מטייקו |כנסייה מריה הקדושה – שוק הבדים –רחוב יאגיילונסקה – שלט ז'גוטה – אוניברסיטה יאגיילונית – רחוב פרנצישקנסקה וחלון של אפיפיור פולני – בית עירייה – רחוב גרודזקה – רחוב קנוניצ'ה – כיכר מריה מגדלנה כנסייה הקדושים פיוטר ופאבל – גבעת ואבל. metayelim@gmail.com | whatsapp +48798866952 קרקוב ברכל 30 דקות - גבעת ואבל ארכיקטדרלה – חצר ארמון של מלך זיגמונט סטארי – נוף על נהר וויסלה (במקום תערוכות, למשל חדרים פרטיים של המלך. מספר כרטיסים מוגבל ליום) metayelim@gmail.com | whatsapp +48798866952 קרקוב ברגל 90 דקות - רובע יהודי קזימייז' בית הכנסת טמפל – מרכז JCC שוק מקומי עם המשחטה לשעבר ושוק הפשפישים – תלמוד תורה |חצר של ספילברג – מיקווה |בית הכנסת קופה ובית הכנסת אייזיק | בית מלון עדן בית הכנסת רמ"א | בית הקברות – בית הכנסת וולף פופר – מקווה – אנדרטה קורבנות השואה - בית הלן רובינסטיין - בית הכנסת הישן | בית תפילה קובע עתים לתורה – בית הכנסת הגבה |מוזיאון גאליציה. metayelim@gmail.com | whatsapp +48798866952 קרקוב ברגל 30 דקות - גטו (רובע פודגוז'ה) כיכר גיבורי גטו - כיכר האיסופים - בית המרקחת תחת לנשר - אנדרטה הכסאות | כיכר פודגורסקי – בית של רומן פולנסקי – מפעל מדריץ' – בית היודנראט. metayelim@gmail.com | whatsapp +48798866952 קרקוב ברגל 30 דקות - מפעל שינדלר מפעל שינדלר (ביקור בתערוכה מינימום 60 דקות נוספות) נמצא באיזור תעשייה מלפני 1939 מחוץ לגטו שהוקם ב-1941 ובמרחק עשר 10 דקות הליכה – שרידי חומה של גטו. metayelim@gmail.com | whatsapp +48798866952 וורשה קרקוב פוזנן וורוצלב - תזמין סיור וטיול בעיר ובאזור עם מדריך פולין דובר עברית whatsapp +48798866952 | metayelim@gmail.com

  • hebrajska kafé gazeta

    hebrajska kafé gazeta nr 3 1 kislew 5781 (17 listopada 2020) foto: portrety pisarzy na ścianie domu w newe cedek. (wikipedia) foto: afisz reklamowy "pułku obrońców języka" w tel awiwie, pomagający zhebraizować nazwisko. rok 1929. (wikipedia) ​ foto: skarbonka. (nostal.co.il) ​ ​ 1 kraj i państwo. newe cedek w poprzednim numerze pisaliśmy o jaffie, widzianej duszą i oczami poety rafiego weicherta. zanim od jaffy przejdziemy do kolejnych miast z czasów biblijnych, zatrzymamy się obok. gdy w 1886 zburzono mury okalające jaffę i na części terenów na północ od niej wytyczono siatkę prostopadłych ulic i zbudowano parterowe (głównie) domy, z kuchniami i toaletami w każdym, dla wciąż przybywających ze świata żydów podczas tak zwanej pierwszej aliji העלייה הראשונה 1882-1903. w jaffie już nie było miejsca, czynsz podrożał, a poza tym, inicjatorzy szukali świeżego powietrza i chcieli mieć własne, żydowskie osiedle. nazwano je newe cedek נווה צדק, co w księdze jeremiasza tłumaczą: siedziba, przybytek niwa albo mieszkanie sprawiedliwości. wkrótce pojawiła się druga alija העלייה השנייה 1904-1914, dlatego w 1909 wyszła stąd inicjatywa budowy obok nowego miasta - tel awiwu. dzisiaj, po przebudowach, osiedle jest cenione i jako miejsce do życia. trwając obok tel awiwu, przypomina trochę model krakowa i jego żydowskiej dzielnicy kazimierza. zachowało się tu wiele obiektów, związanych z biografią znanych intelektualistów (anszej ruach) i pisarzy, na przykład w domu abulafii na poddaszu mieszkał (1909-1912) szmuel josef agnon, laureat literackiej nagrody nobla (1966). z kolei dom muzeum malarza nachuma gutmana (ulica newe cedek 39) był kiedyś domem rodziny szulman, a dziś zwie się domem pisarzy, bowiem w pewnym okresie mieszkali tu: josef aharonowic (redaktor i wydawca „hapoel hacair”, jego żona dwora baron (poetka) i josef chaim brener [link ] (pisarz i publicysta). przy ulicy eilat 57 kawiarnia niemca lorenza była centrum kultury, gdzie w okresie mandatu zbierali się brytyjscy oficerowie. naprzeciw stoi dom, który był niemieckim konsulatem do 1942, wtedy to niemców z palestyny wygnano. ​ ​ 1 kraj i państwo. talmud izraelski w poprzednim numerze wspomnieliśmy o książce מגילת העצמאות עם תלמוד ישראלי „megilat haacmaut im talmud israeli” (zob. fiszki) i zapowiedzieliśmy jej prezentację w kolejnych numerach, dlatego, że książka ta, to nie do przecenienia obraz obecnego stanu państwa izraela, ułożony jako analiza punkt po punkcie zawartej w deklaracji niepodległości zapowiedzi czym będzie żydowskie państwo budowane siłami syjonistów. redaktorem i autorem części artykułów jest dow elbaum, znany publicysta, autor książek i programów medialnych, i nade wszystko byłym bogobojnym (חרדי charedi), dzisiaj popularyzujący ruch judaizmu społecznego יהדות חברתית jahadút chewratít, który książkę inicjował i współwydał. przypomnijmy – najpierw powstała miszna, która w III w. n. e. analizowała torę, a potem misznę analizowały dwa talmudy – jerozolimski (początek IV w. n. e.) i babiloński (koniec IV w. n. e.), bowiem tylko w tych dwóch lokalizacjach podjęto się wówczas tej pracy. talmud izraelski w tytule książki, nawiązuje do nich i stwarza niby-talmudyczny kanon analizy deklaracji niepodległości - niby tory, zbioru praw dnia dzisiejszego izraela. deklaracja ma dziewiętnaście paragrafów, odnoszących się do kwestii istnienia narodu, jego państwa i wartości, które im przyświecają, a redaktor wybrał z nich trzydzieści trzy hasła, którym fóżni autorzy poświęcają łącznie 173 artykuly. w kolejnych numerach będziemy skrótowo prezentować te hasła. dzisiaj wspomnijmy tylko pierwsze, do którego jeszcze wrócimy. hasło 1. to קוממיות komemiút - powstanie, trwanie, istnienie. książka chce odpowiedzieć na pytania: co to jest kraj izraela i dlaczego nie wspomniano jego granic? czy naród żydowski rzeczywiście powstał w kraju izraela? co to jest powstanie narodu i co to jego komemiút? czym się różni żyd od izraelczyka? jaka jest relacja między narodem żydowskim a krajem izraela? jaki jest jego wymiar duchowy, religijny i państwowy? 2 narody i religie. judaizm i reszta wiary. bogobojni naczelną koncepcją judaizmu jest mesjanizm. żydzi wciąż czekają na mesjasza. oprócz garstki takich, którzy już się go doczekali, to jest uwierzyli w mesjanizm jezusa i tworzą dziś judaizm mesjanistyczny, akurat nieuznawany i wzgardzany przez „prawdziwy judaizm”. istnieje bardzo szeroki wachlarz tych judaizmów, od najbardziej zapiekłych tradycjonalistów z drobiazgowym prawem oddzielającym ich od wszystkiego - po tych, dla których judaizm jest tylko tradycją i kulturą i z tego powodu świętują z narodem i trzymają się wybranych dowolnie przykazań, z jakiegokolwiek powodu, np. poczucia przynależności do narodu i jego historii (zob. wyżej o talmudzie izraelskim) - morze judaizmów bardziej i mniej bogobojnych, syjonistów i antysyjonistów, uznających państwo izraela albo czekających aż odbuduje je mesjasz, ten prawdziwy jak sądzą, kiedy już nadejdzie. bogobojni czyli charedim חרדים to judaizm ultraortodoksyjny. ich świat opisuje benjamin braun בנימין בראון w książce מדריך לחברה החרדית : אמונות וזרמים (przewodnik po społeczności bogobojnych : wierzenia i nurty). wśród nich też są rzecz jasna jeszcze bardziej lub mniej bogobojni. według podziału brauna istnieją dwie grupy potomków żydów europy środkowej i wschodniej, to jest chasydzi (podzieleni na mnóstwo chacerot חצרות podwórek, dworów) oraz litwacy (czyli mitnagdim מתנגדים bo się sprzeciwiali chasydom), oraz z basenu morza śródziemnego trzecia grupa: sefardyjczycy ספרדים sfaradím. poza tym są jeszcze dwie mniejsze grupy: jedna w łonie chasydyzmu - węgierska הונגרים hungarim, druga to potomkowie starej społeczności הישוב הישן haiszúw hajaszán – zwani jeruszalmim ירושלמים. kiedyś istniała też grupa potomków charedim z niemiec, ale pozostały z niej tylko resztki zwane neo-ortodoksami הנאו-אורתודוקסים neo-ortodoksim. bezlik dziesiątków i setek chasydzkich podwórek, tłumaczy w pewien sposób, zwąc je rebustwami, anka grupińska, pisząc że to niezły biznes, w którym rabin ma prestiż, popleczników i pieniądze. wystarczy znaleźć sponsora i dobrze brzmiącą, najlepiej polską nazwę miasteczka, w którym kiedyś mieszkał jakiś rabin, jacyś chasydzi. tyle grupińska. ciśnie się refleksja, że te wszystkie kapelusze, kapoty, sznurki, pejsy, to dla młodych niezła atrakcja na przebieranki i ekstrawagancję. no i do wojska nie trzeba iść, wystarczy chodzić do jeszywy, o co mają pretensję do obywatele świeccy, dlatego wśród uczniów jeszyw bywają też żołnierze i w ogóle dziarskie chłopaki, chasydzi zwący się nowymi bogobojnymi החרדים חדשים hecharedím hechadaszím. naprawdę, w tym sektorze nie ma nudy i długo by pisać o tym barwnym świecie. o chasydach sprzed powstania państwa izraela, z polski i reszty europy, po polsku oprócz anki grupińskiej, która się skupia na kobietach, czytajcie w książce marcina wodzińskiego, który też współopracował atlas chasydów. 3 idee. trzecia świątynia pierwsza salomona, zburzona. druga ezdrasza i heroda, zburzona. trzecia ezechiela w planach. idea trzeciej świątyni bierze się z różnych źródeł. prorok ezechiel miał wizję świątyni. z biegiem czasu były różne projekty i dyskusje poświęcone budowie, a w IV w. n.e. nawet rozpoczęto jej budowę. i choć faktem jest, że światyni do dzisiaj nie ma, to faktem jest też istnienie dzisiaj społecznego ruchu na rzecz jej istnienia. w jerozolimie działa „instytut świątynny”, kształci się kapłanów, odtwarza stroje i przybory, instrumenty dla orkiestry lewitów, prowadzi warsztaty kadzidła i choć świątyni jeszcze nie ma, to już na przykład za sto dolarów można kupić złotą monetę z profilem donalda trumpa. w 2009 w micpe jerycho מצפה יריחו na pustyni judzkiej מדבר יהודה midbar juda powstała szkoła dla kapłanów przyszłej świątyni jerozolimskiej oraz jej kopia w skali naturalnej. w 2019 znany rabin i polityk jehuda glick, który zamierza zostać prezydentem izraela w 2021, powołał „shalom jerusalem foundation”, która ma połączyć narody świata wokół bożego błogosławieństwa, płynącego z góry świątynnej w jerozolimie. i jeszcze – dla wszystkich, którzy wiedzą gdzie stała świątynia – otóż, to chyba nie tam. dotąd wszyscy powtarzali tę lokalizację za rabinem dawidem ben szlomo ewen zimra zwanym radbaz רדב"ז דוד בן שלמה אבן זמרא, ale dzisiaj archeolog tuwia sagiw טוביה שגיב twierdzi, że rabin mówił trochę o czym innym (ewen hasztija), a w ogóle święte świętych to trochę obok. czekajcie dalszych wieści. 4 ludzie i postaci. pod drzewkiem figowym. josef klausner josef klausner (klauzner) יוסף קלוזנר, urodził się (1874) w olkiennikach na litwie, zmarł (1958) w jerozolimie w izraelu. urodził się jeszcze w okresie haskali הסכלה (żydowskiego odrodzenia) i żył w czasach pojawienia się i rozwoju syjonizmu (chibat cijon, achad haam, herzel), deklaracji balfoura, powstania państwa izraela. uczestniczył w kongresach syjonistycznych, działał w „chowewej cijon”, redagował „haszilóach”, pisał książki i artykuły, wykładał literaturę, studiował psychologię i mówił piętnastoma językami. to postać ważna dla izraela - historyk i syjonista, w 1949 nawet kandydat na prezydenta państwa. ważna też dla nas – hebraista, historyk i krytyk literatury. nawiasem mówiąc dziwne, że nie zhebraizował swego nazwiska (!), jak zrobił to amos oz, dla którego klausner był wujkiem ojca. co ważniejsze, klausner jest autorem wielu ważnych książek, wśród nich o jezusie: jeszu hanocrí: zmanó chajáw wetorató ישו הנוצרי: זמנו חייו ותורתו jezus nazarejczyk: jego czas, życie i nauka. książka ukazała się (1922) w jerozolimie, w dwa tysiące lat po śmierci jezusa w tym mieście. miała dużo wydań, cieszyła się powodzeniem, albo też, powiedzmy oględnie, nie pozostała obojętna nikomu. amos oz poświęca mu sporo miejsca w swojej książce sipur al ahawá wechószech סיפור על אהבה וחושך opowieść o miłości i mroku, pisząc między innymi „wiele lat wuj josef poświecił na pisanie książki o jezusie chrystusie, książki, w której utrzymywał – ku zdziwieniu chrześcijan i żydów zarazem – że jezus urodził się jako żyd i umarł jako żyd, i w ogóle nie zamierzał ustanawiać nowej religii. ponadto: jezus zdaje mu się być ‘człowiekiem żydowskiej etyki przez duże ce’ ”. i jeszcze, że jest książką „przedstawiającą naszego zbawiciela jako rabina reformowanego, jako śmiertelnika i zupełnego żyda, nie mającego nic wspólnego z kościołem”. oz wspomina też książkę klausnera „od jezusa do pawła”. zdaje się, że klausner zyskał wśród żydów przydomek jezusa. książkę o jezusie zdążył przeczytać także eliezer ben jehuda i kilka miesięcy przed swoją śmiercią napisać list do klausnera, w którym oprócz pochwał i konstatacji, że od teraz jest to książka podstawowa dla kolejnych badań tematu, wyraził ubolewanie, że autor użył zbyt wiele słów obcych, choć istniały ich hebrajskie ekwiwalenty. ben jehuda – wskrzesiciel hebrajskiego, mówił to swemu admiratorowi i późniejszemu przewodniczącemu komisji języka hebrajskiego. w jego życiu były też próby jakiejś działalności politycznej, ale najwyraźniej przez pomyłkę. klausner pozostał jezusem, o którym oz pisał: był człowiekiem o otwartym aż do podziwu sercu, przepełnionym samouwielbieniem i litością dla siebie, o duszy delikatnej, łaknącej szacunku, promieniującym dziecięcą radością, człowiekiem szczęśliwym, zawsze udającym nieszczęśliwca. Powodowany jakby życzliwym zadowoleniem lubił opowiadać bez końca o swoich dokonaniach, odkryciach, o swoim lunatyzmie, o wrogach, o życiowych próbach, o swoich książkach, artykułach i wykładach, które wszystkie bez wyjątku, zawsze wzbudzały „wielki hałas w świecie”, o spotkaniach, o swoich planach pracy, o swej wielkości, randze i wielkości ducha. był człowiekiem dobrego serca, rozpieszczonym egoistą, ale i słodkim, jak niemowlę, i aroganckim, jak cudowne dziecko . o josefie klausnerze, naszej postaci spod figowego drzewka będziemy jeszcze pisać, na pewno z dwóch powodów: bo był żydem, który nie pluł na żyda jezusa i uznawał go wielkim rabinem. bo kochał język hebrajski i walczył o jego powrót do życia pośród nas. cytaty z niepublikowanego przekładu książki amosa oza: tomasz korzeniowski. 5 sfat ewer. język hebrajski. hebraizacja nazwisk nie było jeszcze państwa, a już w palestynie zaczęto hebraizować nazwiska. ten czas, od końca XIX w. do 14 maja 1948 zwie się dzisiaj יישוב iszuw, a hebraizacja עברות iwrut. z jednej strony to wyraz ucieczki od wygnaniowej przeszłości, z drugiej miłości do języka hebrajskiego. w lipcu 1920 z polski przybyła grupa 131 żydów na czele z panem o nazwisku aba szneler, który skłonił przybyłych do spalenia paszportów i zmiany nazwiska. to była powszechna praktyka. dawid ben gurion w płońsku zwał się dawid grin, a szymon peres wcześniej zwał się perski. było kilka sposobów na tworzenie nazwiska hebrajskiego, na przykład według podobieństwa brzmieniowego albo tłumaczenia znaczenia. po powstaniu państwa zmiana nazwiska stała się już nawet kwestią narodową. ben gurion żądał, by pułkownicy zmienili nazwiska i kiedy pojawiały się opory, zdecydował, że żołnierz z obcym nazwiskiem nie może reprezentować izraela za granicą. kiedy od szefa służby bezpieczeństwa ogólnego (szin bet, szabák) zażądano hebraizacji nazwiska, ten zmienił je z: izidor rot, na: izi dorot. dzisiaj już takiego problemu nie ma. każdy nosi nazwisko jakie chce. pojawiło się za to zjawisko tworzenia imion własnych i w tym zakresie izraelczykom naprawdę nie brak inwencji, a hebrajski jest tu naprawdę wdzięcznym narzędziem. na przykład: orli – or li (światłem mi to dziecko jest), lior- li or (mi światłem to dziecko jest). na pewno wrócimy do tematu. ​ 6 kultury i obyczaje. obrzezanie . ​ obrzezanie, brit milá ברית מלה, odcięcie napletka ósmego dnia od narodzin dziecka oznacza wstąpienie do przymierza, jakie abraham (ojciec narodu hebrajskiego) zawarł z bogiem, i podlega mu każde dziecię płci męskiej, pod groźbą odcięcia jego duszy od swego narodu (hebrajskiego, żydowskiego) – tak w księdze rodzaju XVII, 9-13. prawo nakazuje ojcu zadbać o obrzezanie. to jedna z powinności (przykazań) ojca wobec syna (obok nauczenia go tory, ożenienia, a nawet nauczenia pływania). jeśli ojciec nie zadba oobrzezanie, to zajmie się tym sąd zadba. a jeśli nie, to po 13 roku życia młodzieniec sam musi o to zadbać pod karą odsunięcia od społeczności. zawodowo zajmuje się tym mohel מוהל, to jedna z profesji świętych, który trzyma skalpel i operuje nim. natomiast sandak סנדק (rodzaj ojca chrzestnego) trzyma dziecko. nie ma obowiązku ani zakazu wynagradzania mohela, więc zwyczajowo dostaje około tysiąca złotych. dzisiaj w izraelu obyczajowi temu sprzeciwia się wielu rodziców niereligijnych, którzy organizują się w stowarzyszenia. niektórzy ulegają presji otoczenia, bo co powiedzą ludzie, jak zobaczą, w przedszkolu, szkole, w wojsku. krótko mówiąc, to temat bardzo żywy i aktualny i wraz z ewolucją judaizmu (od ultra tradycyjnego po ultra liberalny) zmieniają się pogląd i praktyka obrzezania. również jezusa, jako dziecko żydowskie, obrzezano terminowo: „gdy się spełniło ośm dni obrzezać pacholątko, i nazwano imię jego jesus”, jak tłumaczy ewangelię łukasza (II,2,21) szymon budny w 1574 roku. ósmy dzień to 1 stycznia i w kościele katolickim do czasów drugiego soboru watykańskiego tego dnia istotnie obchodzono święto obrzezania pańskiego, potem i do dzisiaj zastąpione uroczystością bożej rodzicielki maryi. ​ 7 życie literackie. kanon hebrajskiej literatury izraelskiej ​ istnieje takie pojęcie jak żydowska szafa książek ארון ספרים יהודי arón sfarím jehudí i dotyczy ono tego ogromu ksiąg jakie powstały od czasu ułożenia kanonu biblii hebrajskiej. kolejne książki to komentarze do biblii - miszna משנה, komentarz do niej do gemara גמרה i one razem z innymi komentarzami to talmud תלמוד i potem wszystkie komentarze po talmudzie aż po dziś dzień. obok nich - pozostała literatura, opisująca życie żydowskie – to wszystko razem stanowi ową szafę. religijnym żydom wystarczy, ale w XVIII w. pojawili się żydzi świeccy, a z nimi pierwsza nowożytna i niereligijna powieść hebrajska – książka „miłość syjonu” אהבת ציון ahawat cijon. abraham mapu wydał ją w 1853 i tak zaingurował drugą szafę, nazwijmy ją: hebrajska szafa książek ארון ספרים עברי arón sfarím iwrí. ta szafa ma tymczasem pięć półek, które odpowiadają okresom w historii państwa. na półce zerowej (1853-1948) – literatura diaspory i palestyny w okresie iszuwu (יישוב) czyli społeczności żydowskiej przed powstaniem państwa – tworzona językiem wciąż pod wpływem biblii. mało kto pisał i mało kto mówił i używał na co dzień hebrajskiego. twórcy tego okresu: gnesin גנסין, perec פרץ, bialik ביאליק, agnonעגנון , brennerברנר , berdyczewski ברדיצ'בסקי , alterman אלתרמן . kolejna, półka pierwsza to „pokolenie roku 1948”: izharיזהר , szamir שמיר. półka druga to zmiana pokolenia - „pokolenie państwa”: amichaj עמיחי, oz עוז, sadé שדה, appelfeld אפלפלד, jehuszua יהושע, szabtaj שבתאי. półka trzecia, to „lata 50. i 60”: grosman גרוסמן, szalew שלו, librecht ליברכט, kastel-blum קסטל-בלום, keret קרת. półka czwarta to kolejne dwudziestolecia. tu robi się gęściej, więcej nowych autorów i tytułów, aż dochodzimy do dzisiejszego imperium komercji i coraz więcej dzieł, a mniej wartości w tej literaturfabrik: kusząca okładka i reklama miernoty, byle sensacji, marnego kryminału, banalnego romansu. widać to na całym świecie, więc to działa również w państwie narodu księgi, gdzie sprzedaje się w reklamie „aba beméa” czyli „tatę za stówkę” zamiast „arba beméa” „cztery za stówkę” (dziecko w reklamie nie wymawia „er”). na szczęście w izraelu jest sporo literatury jakiej nie ma gdzie indziej. na przykład byłych bogobojnych (charedim חרדים), uciekających do tel awiwu albo ejlatu. z okazji 70. lecia państwa (2018) media ogłosiły listę najlepszych książek. przejrzymy ją i dodamy nasze propozycje, których nie ma na listach bestselerów. ​ 8 moral-etyka. pirkej awot ​ dzieje etyki i moralności hebrajskiej, zaczynają się od tory תורה, tj. pięcioksięgu mojżeszowego, gdzie obok opowieści różnej maści, są przykazania postępowania, z którymi dzisiaj trudno się pogodzić i jest wiele wskazań wciąż do przyjęcia. kiedy i kto napisał teksty tory, wiadomo jedynie w przybliżeniu i na pewno, że przed powstaniem miszny (III w. n. e.),w której znajduje się traktat pirkej awot פרקי אבות, znany po polsku jaki opowieści (sentencje) ojców (przodków). cały ten utwór w misznie powiedzmy nomen omen – traktatuje o kwestiach etyczno-moralnych, jest więc początkiem takich rozważań w judaizmie na przestrzeni dziejów. zatem to najstarsze znane źródło do hebrajskiej myśli i czynów moralnych. ma sześć rozdziałów i sto osiem akapitów. każdy akapit ma od jednego do kilku, rzadziej kilkunastu, zdań. większość zaczyna się od imienia osoby-nauczyciela, mędrca, autora danej myśli-wypowiedzi. a tematy są naprawdę różne. niektóre stały się bardzo znane, jak refleksja hilela: jeżeli nie dla mnie, to kto dla mnie, a jeżeli ja tylko dla siebie, to kim jestem? i jeżeli nie teraz, to kiedy? albo szamaj: mów mało, czyń wiele. jest grupa akap itów rozważających cztery aspekty danego zjawiska, np. cztery charaktery, gdy mówi człowiek przeciętny: moje to moje, twoje to twoje. nieuczony: moje to twoje, twoje to moje. pobożny: moje to twoje, twoje to twoje. i zły: twoje to moje, moje to moje. na koniec jeszcze słowa hilela, taka przestroga ważna, ale kto by się przejmował: więcej mięsa to więcej robactwa, więcej interesów to więcej zmartwień, więcej kobiet to więcej czarów. prawda? kto chce wiedzieć więcej, niech poszuka książki i więcej poczyta. zobacz: fiszki. ​ 9 nostalgie skarbonka קופת חיסכון kupát chisachón. właściwie nie wymaga komentarza, choć budzi pewne zdziwienie. niemal wszyscy mieliśmy w domu skarbonki. ale istotnie, u nas były świnki. niekoszerne. ​ 10 fiszki ​ 1 עופר רגב: טיול קטן בעיר גדולה : לטייל בתל-אביב-יפו. (1999) 2 מגילת העצמאות עם תלמוד ישראלי : מקורות ומדרשים ספרות ומחקרים. יוצר ועורך ישראל דב אלבוים. (2019) 3 בנימין בראון: מדריך לחברה החרדית : אמונות וזרמים. (2017) 2 a. grupińska: najtrudniej jest spotkać lilit (1999) 2 m. wodziński, w. spalek: chasydyzm : atlas historyczny. (2019) 8 sentencje ojców : pikej awot. tłum. michał friedman. literatura na świecie 1984/4. 8 kolejne wydanie: literatura na świecie poza serią. 8 kolejne wydanie (z komentarzem pawła śpiewaka): wydawnictwo wam 2014 8 pirke awot: sentencje ojców. tłum. ewa gordon i sacha pecaric. (2005)

  • hebrajska kafé gazeta

    ​​hebrajska kafé gazeta nr 6 1 adar 5781 (13 lutego 2021) foto: bogobojni jerozolimczycy. (wikipedia) ​ ​ 1 kraj i państwo. safed mało miejscowości w izraelu ma polską nazwę. jedną z nich jest safed, hebrajski צפת cfat. senne miasteczko w górach (850 m.n.p.m., najwyżej w izraelu), piękne lasy, kilka kilometrów od jeziora genezaret - hebrajskiego kineret כנרת. okolice te opisane są w nowym testamencie, stąd polskie nazwy: kafarnaum כפר נחום kfar nachum, tyberiada טבריה tweria. ale safed ma polską nazwę chyba dlatego, że w XVIII wieku przyjechali tu z polski i jej okolic pierwsi chasydzi. safed to centrum kabały i mistycyzmu, z mnóstwem bóżnic i domów nauki, a od XVII wieku święte miasto judaizmu, obok jerozolimy, hebronu i tyberiady, która też jest w tej pięknej okolicy górnej galilei. urokliwe uliczki i zaułki, kamienie pokryte trawą, w oknach starych domów starcy, patrzący na przechodniów, niektórzy z nich na pewno wypatrują mesjasza. są i meczety, bo kiedyś to była arabska osada i nie zawsze było spokojnie. krzyżowcy wybudowali zamek-twierdzę, ale dzisiaj na jej miejscu jest park. nie obyło się bez trzęsienia ziemi, które opisuje jehoszua bar-josef w grubej i pięknej epopei miasta עיר קסומה ir ksumá (czarowne miasto), od XIX wieku do powstania państwa izraela. kto nie zwiedził safedu, nie zwiedził izraela. 1 kraj i państwo. talmud izraelski. hasło 4: historia i tradycja książka מגילת העצמאות עם תלמוד ישראלי „megilat haacmaut im talmud israeli” deklaracja niepodległości i talmud izraelski – jej czwarte hasło omawia stwierdzenie deklaracji niepodległości, że naród żydowski dochował wierności ziemi izraela z powodu więzi z historią i tradycją. ten związek narodu z ziemią znalazł się w centrum uwagi redaktorów deklaracji, jako podstawa usprawiedliwienia powstania państwa. związek moralny, na początku zamazany, zagmatwany, również pojawił się ostatecznie w końcowej wersji. kwestie te omawia (a towarzyszy im wiele drobnych cytatów) szesnaście obszerniejszych tekstów. między innymi anita szapira pisze o mitycznym wahadle historii i mitu (מטוטלת מיתית של היסטוריה ומסורת), rina chawlin: achad haam – tradycja jako kultura narodowa (אחד העם – מסורת כתרבות לאומית), biniamin jogaw o nowych starych świętach obchodzonych w kibucach (חגים חדשים ישנים. עיצוב התרבות בקיבוץ), czy moti zeira o tradycji pionierów (מסורת החלוצים). 2 narody i religie. judaizm i reszta wiary. bogobojni, jerozolimczycy jerozolimczycy to bogobojni חרדים charedim, ale nie litwacy ani nie chasydzi, tylko potomkowie grupy starej społeczności, zwanej haiszúw hajaszán w jerozolimie, począwszy od XVIII wieku. zwą ich też czelmers, od zniekształconego słowa w jidysz jeruszalmers, czyli jerozolimczycy właśnie. początkowo większością byli wśród nich zydzi sefardyjscy, ale obecnie nazwa jerozolimczycy zarezerwowana jest tylko dla aszkenazyjczyków. wywołują sympatię i kpinę zarazem. tak jak dla izraelczyków bogobojni to typ starego żyda, tak dla bogobojnych jerozolimczycy to typ starego żyda, któremu przypisuje się wizerunek nadmiernego tradycjonalisty, postaci nędznej i próżniaczej i dodają prostackie myślenie i przemądrzałość. oni sami z faktu bycia starymi żydami są dumni. nadto widzą siebie jako iskry/głownie starożytnej erec-izraelskości, trwającej mimo naporu imigrantów i świeckości. od XIX wieku uważa się ich za fanatyków religijnych, ale takimi nie są. 3 idee. syjonizm syjonizm, syjonizm, syjonizm. właściwie, co to znaczy? syjonizm to izrael? idea syjonizmu miała wspierać powstanie żydowskiego państwa, nieważne gdzie by to miało być. planowano w ugandzie albo gdzie indziej, ale ostatecznie stanęło na ziemi świętej. nowe państwo nazwano państwem izraela (przydomek izraela dostał jakub, syn izaaka, jak pamiętamy). w sumie, syjonistą może być każdy, niekoniecznie żyd, kto popiera ideę. nazwa od słowa ציון cijon, co jest jednym z siedemdziesięciu imion jerozolimy, gdzie jest góra syjon הר ציון har cijón. ale była też inna koncepcja syjonizmu, bez ziemi – syjonizm duchowy propagował aszer cwi gincberg, znany jako achad haam, intelektualista żydowski (1856-1927), który chciał, by swój syjon żydzi przeżywali na wygnaniu. więcej o syjonizmie już pisaliśmy. ​ 4 ludzie i postaci. pod drzewkiem figowym. jeszajahu leibowic jeśli chcecie zrozumieć dzisiejszy izrael albo rozprawiać o jego naturze, a nie słyszeliście o jeszajahu leibowicu, to jesteście w trudnym położeniu, podobnie jak w trudnym położeniu sam leibowic stawiał społeczeństwo izraelskie. ten naukowiec (chemik, biochemik, neurofizjolog) i filozof (1903-1994) – „gniewny prorok rządów izraelskich” - to postać absolutnie nietuzinkowa w kraju, do którego przyjechał w 1935. urodzony w rydze i solidnie przygotowany na europejskich uniwersytetach. już maturę uzyskał nietypowo, bo bez przygotowania szkolnego. starczy spojrzeć na tytuł jednej z książek o nim - „dlaczego boimy się jeszajahu leibowica” (1995), w której mówi na przykład: nie jestem pewien przyszłości narodu żydowskiego. leibowic zwie ich judeo-nazistami. od 1954 do śmierci wydał czternaście książek 2001, a w kolejnych dziesięciu latach ukazało się jeszcze drugie tyle, w tym rozmowy z leibowicem i redagowane przez innych. już same tytuły sprawiają, że jest o czym myśleć: tora i przykazania dzisiaj (תורה ומצוות בזמן הזה), ciało i dusza – problem psycho-fizyczny (גוף ונפש - הבעיה הפסיכו-פיזית), granice rozumu : o myśli, wiedzy i wierze (מגבלות השכל: על מחשבה, מדע ואמונה), spór o wiarę i filozofię (ויכוחים על אמונה ופילוסופיה). ale dotąd tylko jedna ukazała się w polsce: pięć ksiąg wiary (ויכוחים על אמונה ופילוסופיה), którą z hebrajskiego przełożyła marzena zawanowska. tytułowe księgi wiary, to nie pięć ksiąg tory, bo z niej tylko księga rodzaju (czyli skąd wziął się człowiek i jak pojawił się bóg). pozostałe, też z biblii, to księga hioba (jak człowiek zaufał bogu) oraz księga koheleta (jak człowiek zauważył, że bóg nie zapewnia mu szczęścia). i jeszcze dwie: jedna - przewodnik błądzących (autor, mosze ben majmon, szuka dla boga miejsca w nowym świecie). druga – ścieżka ludzi prawych (sprawiedliwych, w której mosze chaim luzzatto pokazuje jak, mimo wszystko człowiek może znaleźć właściwą drogę). 5 sfat ewer. język hebrajski. instytucje języka kiedy żydzi zrozumieli, że nie chcą już w kółko powtarzać na wygnaniu „przyszłego roku w jerozolimie”, wtedy powstali i ruszyli do jerozolimy. dołączyli do nich syjoniści, którzy początkowo, wbrew swej nazwie, szukali miejsca na żydowskie państwo nawet poza syjonem, to jest poza miejscem, które kiedyś opuścili, ale ostatecznie nowe państwo żydowskie powstało właśnie tam. wśród elementów, które miały spajać przybyszów z różnych stron świata i nie zawsze podobnych do siebie, była genealogia, wyznawana religia oraz wspólny język. język początkowo oczywiście nie był wspólny, bo żydzi mówili wówczas wszystkimi językami świata, a najmniej właśnie hebrajskim. modlili się po hebrajsku, czytali święte księgi hebrajskie, ale życie codzienne i świeckie, dźwięczało wieżą babel, językową kakofonią. część przybyszów była nawet analfabetami, więc trzeba było nauczyć czytać, pisać i mówić po hebrajsku ich oraz całą resztę lingwistów. ale, jak uczyć i jak mówić językiem, który jak mówią „był martwy” blisko dwa tysiące lat? oczywiście potrzebny był tu dobry plan i sprawne instytucje. o dziejach języka pisaliśmy w pierwszym numerze [czytaj tu]. w 1886 w riszon lecijon otwarto pierwszą szkołę z hebrajskim językiem wykładowym. dwa lata później powstało hebrajskojęzyczne przedszkole. dzisiaj instytucji języka hebrajskiego nie brakuje (wydawnictwa, prasa ,radio, telewizja, internet, kino, teatr, szkoły wyższe i najniższe), kraj żyje w każdym aspekcie po hebrajsku, język rozwija się samoistnie, również we wszystkich odmianach slangu. można by zapytać, czy ktoś lub coś jest w stanie nad tym zapanować, pokierować. wprawdzie działa akademia języka hebrajskiego (między innymi powołuje do życia nowe wyrazy), ale ludzie nie czują się zobowiązani do absolutnego przestrzegania jej norm. do izraela przyjeżdżają wciąż nowi imigranci, na których z urzędu czekają ulpany. na stronie ministerstwa imigracji i absorpcji można znaleźć kontakt do 65 ulpanów hebrajskiego, a nie brak zainteresowanych nauką hebrajskiego także wśród turystów. 6 kultury i obyczaje. purim święto purim bazuje na biblijnym zwoju estery: dawno temu w persji/babilonii urzędnik królewski imieniem haman uznał, że naród żydowski jest zły i uzyskał zgodę króla na wymordowanie wszystkich żydów. żydzi ukrywali swą żydowskość, a wśród nich była estera, która wkradła się w łaski króla i została jego żoną. gdy haman zbudował dla żyda mardocheusza szubienicę, a król obiecał spełnić życzenie ester, na szubienicy zamiast mardocheusza, powieszono hamana. król wydał też dekret, pozwalając żydom na zemstę za plany hamana. wszystkich nie-żydów ogarnął strach (8,17) i kiedy trzynastego adar żydzi już mieli zginąć, stało się odwrotnie. krew polała się obficie (9,1-16). setki i tysiące w tym dziesięciu synów hamana zginęło. nazajutrz nadszedł dzień czternastego adar – czas świętowania. żydzi jedli, pili, słali sobie podarki i wspierali ubogich. i tak po dziś dzień obchodzą święto odwrócenia losów (purím פורים) – gdy zamiast zginąć, sami wymordowali innych. zamiast ofiarami, zostali mordercami. ich potomkowie tego dnia co roku w wesołym karnawale tańczą, jedzą i piją według zwyczaju ad lojadá, aż człowieku nie wiesz kto mordechaj a kto haman. szczególnie dzieci lubią karnawałowe przebieranki i słodycze. 7 życie literackie i artystyczne. kanon hebrajskiej literatury izraelskiej (3) w 2018 radio kan bet opublikowało listę „70 lat 70 książek”, najciekawszych książek wydanych w izraelu od 1948 roku, tworząc rodzaj kanonu, który warto i wypada znać i który tu publikujemy. w tej części lata 70. publikacje przekładów polskich książek z listy zaznaczymy. 1971 agnon עגנון (1932-1987). שירה szira (szira). piąta i ostatnia powieść agnona, opowiada historię profesora z jerozolimy, którego żona ma rodzić i trafia do szpitala, a on zajmuje się głównie pielęgniarką żony. przy okazji poznajemy życie jerozolimy lat 30., z jej mieszkańcami – starymi i młodymi, żydami, arabami, brytyjczykami, wierzącymi, ateistami i zaprzańcami. 1971 amalia kahana-karmon עמליה כהנא- כרמון (1926-2019) ירח בעמק איילון (księżyc w dolinie ajalonu). kryzys małżeński. aszer walczył z brytyjczykami, a teraz jest przedsiębiorcą skupionym na sobie. 1972 szulamit harewen שולמית הראבן (1930-2003) עיר ימים רבים (miasto dni wielu [stare miasto]). jerozolima okresu mandatu brytyjskiego, w której razem żyją żydzi, arabowie i brytyjczycy. portret dwóch rodzin żydowskich – jednej sefardyjskiej z hiszpanii i jednej aszkenazyjskiej z frankfurtu. 1974 jeszajahu koren ישעיהו קורן (1940). לוויה בצהרים (pogrzeb w południe). o mężatce, znudzonej i samotnej, wyobcowanej z otoczenia. kończy się niedobrze. 1976 ichcak ben-ner יצחק בן-נר (1937) שקיעה כפרית (wiejski zachód słońca). tom opowiadań. obraz izraelski okresu między wojną sześciodniową a wojną jom kipur. opowiadanie „nicole” po polsku ukazało się w antologii „powiedział między innymi…”, gdzie wszystkie opowiadania przełożyła renata jabłońska. 1977 jaakow szabtaj יעקב שבתאי (1934-1981). זכרון דברים (pamięć rzeczy/słów). do dzisiaj są pisarze piszący po szabtajowsku. ta powieść długich zdań bez znaków interpunkcyjnych opowiada o tel awiwie lat. 70. i przypadkach trzech przyjaciół w okresie kryzysu wieku, w połowie życia. rozwiedziony cezar, przebierający w kochankach. goldman, rozwiedziony i samotny, szuka sensu życia. israel, kawaler, muzyk, obojętny i milczek. 1977 a.b. jehoszua א"ב יהושע (1936) המאהב (Kochanek). po pięciu tomach opowiadań, to pierwsza powieść autora. sześć monologów sześciu postaci, żydów oraz młodzieńca arabskiego (w imię idei autora wprowadzania arabów do hebrajskiej literatury żydowskiej). powieść zaczyna się w dzień wybuchu wojny jom kipur. polski przekład: magdalena sommer (2005). 1977 jotam ruweni יותם ראובני (1949). בעד ההזיה (Czas halucynacji). Opowiadania. Temat dotąd niemal nieobecny w tej literaturze – homoseksualizm. Rodzaj wyznania autora. Jest w niej wątek Pier Paolo Passoliniego. 1977 sami michael סמי מיכאל (1926). חסות (Opieka). Urodzony w Iraku żydowski pisarz, jako jedyny bodaj w izraelu ukazuje arabów w pełni, w ich złożoności i bez stereotypów. żydówka szula, komunistka, ukrywa w domu arabskiego poetę w czasie, gdy jej mąż idzie na wojnę jom kipur. 1978 dawid schütz גוג שייץ (1941-2017) העשב והחול (trawa i piasek). debiutancka i autobiograficzna powieść autora urodzonego w niemczech, opowiada o rodzinie, w której matka porzuciła dziecko w czasie wojny. 8 moral-etyka. awraham ibn ezra: jesod mora wesod tora awraham ibn ezra אברהם אבן עזרא (1089-1164 lub 1167), biednym podróżnikiem był, w hiszpanii, włoszech, francji, anglii żył, odwiedził też afrykę, egipt, palestynę. i w babilonii był. pisał zatem głównie w podróży, a do jego ważniejszych dzieł należy komentarz do tory. pisał też o hebrajskiej gramatyce. o niej jeden rozdział (wszystkich jest dwanaście) znalazł się też w książce, o której tu piszemy יסוד מורא וסוד תורה jesód morá wesod torá – fundament bojaźni i tajemnica tory. kwestie moralności są w niej w sumie tylko częścią tematu, bo główny to przykazania. 9 słówka i zwroty historia היסטוריה historia | masoret מסורת tradycja | charedím חרדים bogobojni | haiszúw hajaszán הישוב הישן stara społeczność | leszaná habaá biruszlajim לְשָׁנָה הַבָּאָה בִּירוּשָׁלַיִם przyszłego roku w jerozolimie | ad lo jadá עד לא ידע aż nie wiadomo (kto jest kim).

  • וורוצלב | העיר העתיקה | projekt

    טיולי פולין טיולי פולין עם מדריך דובר עברית ופולנית פעיל בתחום משנת 2011 metayelim@gmail.com | whatsapp +972559467657 וורוצלב - העיר העתיקה מסלול טיול רגלי 4 שעות כאן אקסט למבלול metayelim@gmail.com | whatsapp +972 559 467 657 מפוזנן לוורוצלב וחזרה הכי קל לבוא ברכבת מהירה ונוחה, שעתיים ורבע נסיעה, יוצאים בשמונה וחוזרים בשש לדגמה. המחיר כיוון אחד פחות מארבעים ש"ח. יורדים בתחנה wrocław główny ושם אני כבר מחכה לכם ולוקח לסיור ארבע שעות לראות גם אי הקטדרלה, גם העיר העתיקה וגם בית הכנסת ורובע ארבע דתות. ובעצם הכל מה שתבקשו. גם נשתה קפה מעולה בשוק. metayelim@gmail.com | whatsapp +972 559 467 657 וורוצלב וגמדים מחכים לכם גם בחורף ללא שלג כן, בינואר 2020 אין שלג בוורוצלב. לא משנה. חג המולד נגמר והיריד הבא בוורוצלב הוא בזמן חג הפסחא 12-13 באפריל. ומיד אחר כך שלושה ימים של קונצרטים, כולל כמו בשנים הקודמות ניסיון לשבור את השיא גינס בנגינה בגיטרות היי ג'ו של הנדריקס. לאחרונה ניגנו יחד 7423 גיטרות. כרגע רגיל - גמדים, גשרים, מסעדות וקפה, גן החיות, פארק מיים ועוד. metayelim@gmail.com | whatsapp +972 559 467 657 וורוצלב יריד חג המולד עד 31.12 Rynek ורחוב Świdnicka השדה התעופה של וורוצלב הוא קטן ואין צורך לחפש איפה איפה איפה מוניות. הן ממש מאחורי הדלת, אבל... מה שנמצא שם עולה עד 70 ש"ח. עדיף להזמין בטלפון taxi ryba 713067067 או דרך יישומון bolt. יש גם אוטובוס לקניון dominikańska שהוא בעיר העתיקה ולתחנת הרכבת המרכזית. ואל תשכחו להזמין סיור בעיר. לטיול באזור באותו יום תקבלו הסעה חינם למלון. metayelim@gmail.com | whatsapp +972 559 467 657 וורוצלב ברגל 4 שעות העיר העתיקה, רובע יהודי, אי הקתדרלה כיכר המרכזית|כיכר המלח|כיכר יהודית ורובע ארבע דתות - אנדרטה גיבורי גטו וורשה|בית הכנסת החסידה הלבנה|הפורום הלאומי למוזיקה|ארמון הקייסר–מרפסת של היטלר–בית אופרה|תיאטרון יהודי ומועדון תרבות יהודי|אנדרטה של בית הכנסת החדש|האוניברסיטה - אולם לאופולדינום–מגדל תצפית|מוסד אוסולינאום|אוסטרוב טומסקי–האי הקתדרלה ומגדל תצפית–זו התחלה היסטורית של העיר| שוק מקורה. metayelim@gmail.com | whatsapp +972 559 467 657 ילדים בוורוצלב ובאיזור לונאפרקים | מכרות מלח וזהב, מרכז קופרניקוס, הידרופוליס, אין ספור אקוואפרקים, גני חיות, מוזיאון צעצועים, פארק אמריקאי המזרח הפרוע. טיול יומי לאיזור מלא אטרקציות |המדריך יעזור בכול, צמוד אליכם עשר שעות ביום metayelim@gmail.com | whatsapp +972 559 467 657 הסטוריה תרבות וקונצרטים בוורוצלב ובאיזור חמישה עשר אתרי יונסקו בוורשה, קרקוב, טורון, זאמוסצ', מלבורק,, קלווריה זבז'ידובסקה, מכרות מלח, כנסיות עץ, כנסיות פרבוסלביות, כנסיות השלום יבור וסבידניצה אושוויץ-בירקנאו, יער עד ביאלובייז'ה, אולם המאה | המדריך יעזור בכול, צמוד אליכם עשר שעות ביום. metayelim@gmail.com | whatsapp +972 559 467 657 טבע וספא בוורוצלב ובאיזור הרים | עמקים | אגמים | נהרות | יערות עד | ספא במלונות בהרים ובעיירות נופש | המדריך יעזור בכול, צמוד אליכם עשר שעות ביום. metayelim@gmail.com | whatsapp +972 559 467 657 קרקוב | וורשה | וורוצלב | לודז' | לובלין | פוזנן | זקופנה | ושאר פולין הזמינו סיור וטיול בעיר ובאזור עם מדריך נהג דובר עברית | whatsapp/tel. +48798866952 | metayelim@gmail.com

  • klub kafé kółka

    70 twarzy izraela 2021-11-25| wycieczki izraelskiej młodzieży do polski ​ or kaszti: zdążyć ze wszystkim, pomachać flagą i nie zapomnieć uronić łzy: za kulisami wypraw do polski. czytaj . ​ 2021-04-25 katolicy hebrajskojęzyczni ​ zanim przyjrzymy się katolickiej mapie izraela-palestyny, przeczytajmy i posłuchajmy słów wyznania wiary po hebrajsku. ​ ​ 2020-04-27 wojny o izrael dzisiaj wieczorem zacznie się i trwać będzie dobę, kolejny dzień pamięci poległych w wojnach o izrael |יום הזיכרון לחללי מערכות ישראל jom hazikaro'n lechalale'j maaracho't israe'l. w nazwie hebrajskiej zamiast słowa "wojny" מלחמות milchamo't, użyto słowa מערכות "maaracho't", (l.p. מערעכה maaracha') dużo pojemniejszego (słownik sieraczkowej podaje: szyk, porządek, zestawienie, rząd, szereg, szyk bojowy, linia bojowa, front wojenny, bój, walka, akt sztuki teatralnej, seria, komplet), bo chodzi o ofiary wszelkich wydarzeń, jak potyczki, zamachy, morderstwa itp. mój przyjaciel heniek z beer-szewy (wychowany w dolnośląskich ziębicach), w czasie wojny jom kipur (1973) ocalał jako jedyny z całej załogi ich trafionego pociskiem wroga czołgu. swego czasu podarował mi książkę, atlas „... nie na srebrnej tacy – dzieje państwa izraela od początków osadnictwa do czasów pokoju”. różne książki tłumaczy się z hebrajskiego na polski i tu wydaje. ważne i dużo mniej ważnych. ta jest bardzo ważna, ale dla polskojęzycznego czytelnika pozostaje niedostępna jej treść, opisująca i pokazująca na mnóstwie fotografii, map, tabel i wykresów, owe „maarachot” państwa i ludzi w nim żyjących. ocaleni z zagłady, urodzeni w palestynie i powstałym w 1948 izraelu ludzie, tu mają swój dom, ale wciąż nie czują się w nim bezpiecznie. może dlatego, że wśród arabskich sąsiadów są tacy, którzy dążą do zniszczenia żydowskiego państwa, nacjonaliści, ale również dlatego że to państwo zabrało im ich ziemie i domy, więc może dlatego są też wśród żydów obok nacjonalistów tacy, którzy reagują zemstą i nienawiścią, narażając się na niechęć świata do syjonistycznego państwa. od wydania tej książki minęło dziesięć lat i wciąż trwa tam wojna o istnienie i niepodległość. żydzi wciąż wygrywają, dlatego jak co roku, jutro też będzie święto niepodległości. w 2012 roku henry kissinger orzekł, że w ciągu dziesięciu lat izraela nie będzie. wyznaczony limit nadchodzi. wydaje się nieprawdopodobne, by za dwa lata państwo izraela miałoby zniknąć z mapy świata. państwo wymarzone i wywalczone. nikt żydom nie podał go na srebrnej tacy. ale żydzi uwierzyli, że jeśli zechcą, to ich państwo nie będzie bajką. państwo jest, ale każdy żyje w swojej bajce. zainteresowani tematem, mogą na polskim rynku znaleźć dwie świetne książki: historyczki anity szapiry (shapiry) – historia izraela (dialog 2018) i dziennikarza ariego szawita (shavita), książka bardzo osobista, ukazująca arcyciekawie wybrane aspekty tematu - moja ziemia obiecana triumf i tragedia izraela (wydawnictwa uniwersytetu jagiellońskiego 2014). w izraelu, po obu stronach frontu, są wszystkie możliwe opcje. wszystkie mainstreamy i wszystkie skrajności. solidarność i nienawiść. no, wszystko. stan taki może trwać, niezależnie od tego co kto mówi. znany dobrze w polsce izraelski pisarz amos oz, dużo mniej znany jako eseista i działacz na rzecz ruchu „pokój teraz” (שלום עכשיו) pokoju nie doczekał, ale tuż przed niedawną śmiercią, postanowił wygłosić swoje ostatnie przemówienie, które zakończył słowami josefa chajima brennera, innego sławnego pisarza hebrajskiego, zamordowanego przez arabów w pogromie 1921 koło jaffy, który napisał: rachunek jeszcze nie są zamknięty כל החשבון עוד לא נגמר.

  • bibółka przekłady

    adin steinzalc | עדין סטיינזלץ ​ talmud dla każdego (fragment)| przełożył z hebrajskiego tomasz korzeniowski ​ niepublikowane gdzie indziej foto: strona tytułowa książki "talmud dla każdego" ​ Rozdział 13 Tematy Talmudu Już spis tytułów starcza, by uświadomić sobie bezlik dyskutowanych w Talmudzie tematów. Ale nawet to, nie odzwierciedla wszystkich kwestii, jakimi Talmud faktycznie się zajmuje. Celem Talmudu jest „Talmud Tora” to jest nauczanie Talmudu w szerokim znaczeniu tego pojęcia. W sposób szczególny, Tora obejmuje całość problemów tego świata. Jeden z talmudycznych rozdziałów opisuje Torę jako pierwotny program, według którego powstał świat, a drugi przeprowadza analizę, wykazując, że zasięg Tory jest wielokrotnie większy od całego świata i wszystkiego co ten obejmuje. Dzieje się tak, ponieważ wszystko, co w życiu istnieje, wymaga w pewnym sensie Tory. I Tora do tego się odnosi. Stąd też niemal pewne, że i Talmud, w większym czy w mniejszym stopniu, zajmuje się wszystkim. Pojęcie Tory, to o wiele więcej niż „prawo religijne”. Jeśli żydowskie prawo religijne obejmuje wszystko i niemal nie istnieją obszary życia, które nie znalazły miejsca w pouczeniach żydowskiej halachy, to Tora jest pojęciem jeszcze szerszym. Sposób postępowania, zwyczaje, źródło utrzymania, porady lekarskie, badanie natury człowieka i świata, zagadnienia językowe i kwestie moralne – to wszystko stanowi Torę i tym samym zajmuje się do pewnego stopnia sam Talmud. Jeśli całe życie wypełnione jest Torą, to talmudyczni mędrcy nie są jedynie wykładającymi ex katedra nauczycielami, bo także ich życie i wszystko co się z nimi wiąże jest Torą i tematem studiów i nauczania. Sami mędrcy uważają, że trzeba się uczyć „nawet ze zwykłej rozmowy, z pojedynczych słów, czy zdań wypowiedzianych przy okazji przez uczniów mędrców (Awoda zara, 19, 2). Czasami są to ważne halachy, wypowiedziane a propos, bez żadnej intencji instruowania i nauczania. Jeśli dotyczy to rozmowy, to tym bardziej działania. Wszystko co robi mędrzec w jakiejkolwiek dziedzinie, winno być ukierunkowane na prawdę, i dlatego on sam winien być „Torą”. Uczniowie, niejednokrotnie chodzą podpatrzeć, co robi ich rabin, aby dowiedzieć się, co oni sami mają robić. Czasami trafiają nawet na najbardziej intymne sytuacje. A kiedy zwracamy im uwagę, otrzymujemy przekonującą, przyjmowaną i przez rabina i przez uczniów odpowiedź: To jest Tora, której trzeba się uczyć (Berachot 62,1). A ponieważ wszystko jest Torą, zatem nie ma miejsca na pruderię, czy usuwanie jakiegokolwiek tematu z zakresu nauki. Co interesujące, mimo iż mędrcy talmudyczni wyróżniają się zbytnią skromnością, tak w zakresie tematów dotyczących życia seksualnego jak stosunku do nagości albo nawet do rozmów na takie tematy, i nawet mimo iż czują wstręt i potępiają wszelkie rozmowy nieprzystojne, to przecież nie odciąga to ich od uczenia się w tym zakresie najdrobniejszych szczegółów. A jednocześnie, zawsze o tych sprawach mówią językiem czystym, czasami bardzo delikatnie. Kwestie normalne i patologiczne, nie są zwolnione od szczegółowej nauki, jeśli należą do Tory. Zakres nauki obejmuje nie tylko halachę w wąskim zakresie, ale całą, w pełnym znaczeniu Torę. W samym Talmudzie zachowała się interesująca rozmowa w tej kwestii. Ojciec, będący jednym z ważnych mędrców, pyta syna, który też był sławnym mędrcem, dlaczego już nie odwiedza jednego z przewodniczących jesziwy. Syn odpowiada z goryczą: Za każdym razem, kiedy przychodzę do niego, ten zajmuje mnie jakimiś sprawami. I jakież to są sprawy, pyta ojciec. Syn powtarza mu, jak przewodniczący jesziwy mówi o halachach związanych z higieną w ubikacji. Jeśli tak jest, mówi ojciec, to warto byś dalej do niego przychodził, nawet jeszcze częściej niż poprzednio, bo przecież on mówi o sprawach ważnych, dotyczących zdrowego życia. Nic dziwnego zatem, że w Talmudzie znaleźć można także różne praktyczne porady zdrowotne. Zrozumiałe, że kwestie te nie należą do głównego obszaru nauki. Istnieli nawet mędrcy, którzy póki znajdowali się w jesziwie, pilnie studiowali wyznaczony zakres, co nie oznaczało wszak, iż potępiają inne tematy, zdające się błahymi. Sławny swą prawością i bogobojnością mędrzec rabi Zira, zdecydował, mimo rad swego rabina, emigrować do Erec Israel. Przed wyjazdem chciał zobaczyć rabina po raz ostatni tak, by tamten nie wiedział, że jest obserwowany. Stał zatem i podsłuchiwał, jak rabin daje pracownikom łaźni rady i czuł wielką radość, ponieważ udało mu się jeszcze raz wziąć lekcję Tory u swego rabina. Jednakowoż, istnieją pewne granice i dziedziny, i nie wszystkie tematy znalazły sobie miejsce w Talmudzie. Mimo bardzo szerokiego spektrum Tory, mędrcy nie objawiali żadnego zainteresowania naukowymi spekulacjami. Nie interesowała ich filozofia, ani klasyczna filozofia grecka, ani jej hellenistyczna, czy rzymska kontynuacja. Talmudyczne studia tematów zbieżnych z filozofią ogólną, skonstruowane są na sposób zupełnie odmienny, beż żadnej próby ich łączenia. Jednocześnie, mędrcy objawiali bardzo nikłe zainteresowanie samą nauką, astronomią, medycyną, matematyką. Dla tych dziedzin nauki, tak jak dla innych, istnieje tylko Tora. To przy jej pomocy zajmowali się problemami świata, opierając się na dwóch jedynie płaszczyznach: na nauce, zawierającej bezpośrednie dane dotyczące halachy i na studiowaniu natury świata tylko tam, gdzie można znaleźć etyczne i ideowe odniesienia do życia człowieka. Charakterystyczny jest tu stosunek do medycyny. Ponieważ prawa dotyczące rytualnej nieczystości wymagają szerokiej wiedzy z zakresu anatomii i fizjologii zwierząt, mędrcy rozwijają tę dziedzinę i wielokrotnie ją badają, dochodząc, dzięki własnym, nie opartym na wcześniejszych teoriach dociekaniom, do zadziwiających i szczegółowych wniosków. W tej, jak i w innych dziedzinach, mędrcy wyprzedzają system nauki współczesnej w podejściu, próbującym być, na ile to możliwe, empirycznym, bez potrzeby jakichkolwiek teorii, które nie wypływaja bezpośrednio z potwierdzonych faktów. Mędrcy nigdy nie wykraczają poza obszar faktów, ku czystej naukowej spekulacji – to ich nie interesuje. Dotyczy to także wiedzy o człowieku. W zakresie ludzkiej anatomii musieli osiągnąć poziom wiedzy ekspertów. Nie zawierzając ówczesnej nauce, sami przeprowadzali doświadczenia. Na przykład, w zakresie halachy dotyczącej nieczystości rytualnej, ważne było ustalenie, ile kości zawiera ciało człowieka. W tym celu uczniowie rabiego Iszmaela przeprowadzali badania ciał kobiet skazanych na śmierć przez władze. I rzeczywiście, dzięki swemu systemowi badawczemu, dochodzili do bardzo ścisłych ustaleń, aktualnych do dzisiaj. Jakkolwiek, mędrcy talmudyczni nie zajmowali się problemami medycznymi, czy fizjologią ciała ludzkiego. Aby, w celach medycznych, odróżnić lekarstwo prawdziwe od lekarstw szamańskich, ustalili zasadę: Wszystko, co przebadane i poprzez doświadczenia uznane za użyteczne, jest lekarstwem, a rzecz nieużyteczna to zabobon. W dziedzinie astronomii, w kwestiach, gdzie konieczne były ścisłe ustalenia faktów, na przykład czas między jednym a drugim nowiem Księżyca, udało im się osiągnąć zaskakująco dokładne liczby. Natomiast astronomią teoretyczną nie interesowali się w ogóle. Ich obraz świata, jaki można ustalić na podstawie różnych źródeł, nie jest konsekwenty i wygląda tak prywitywnie, jak to tylko możliwe. Ale, gdy studiujemy słowa mędrców, widzimy, że oni w ogóle nie zajmowali się kosmologią materialną, tylko obrazem świata idei i ducha, choć swoim zwyczajem, nie wyrażają się w sposób uproszczony. Kiedy mówią, że Ziemia stoi na górach, góry na morzu, a morze na słupie, który nazywa się sprawiedliwość, jasne jest, że nie zajmują się opisem fizycznym. I tak jest praktycznie w każdej dziedzinie życia. Oczywiste, że talmudyczni mędrcy, którzy byli lekarzami, musieli nauczać znanej powszechnie wiedzy medycznej, a trudniący się zawodowo pomiarami powierzchni, zajmowali się geometrią, a mędrcy od rachunków, studiowali matematykę. Ale te kwestie zawodowe do zakresu studiów talmudycznych wchodziły tylko, gdy były potrzebne do ustaleń halachicznych lub etycznych. Ograniczenia naukowe, były głównie ograniczeniami metod, a nie zawężeniem tematycznym. Mędrcy talmudyczni z szacunkiem odnosili się do faktów, próbując przy tym ograniczyć się do faktów sprawdzalnych. Spekulacje naukowe, zarówno sprawdzalne i udowodnione, jak i filozoficzne hipotezy, traktowali z obojętnością, ponieważ interesowali się swoim własnym światopoglądem i swoimi szczególnymi metodami myślenia. Duchowy świat mędrców talmudycznych nie był zamknięty na wpływy, na pewno nie na wieści napływające z zewnątrz. Ustalono zasadę: Jeżeli ktoś donosi, że goje powiedzieli coś mądrego – to trzeba mu uwierzyć. Jednocześnie, granice własnego świata zawęzili do spraw, które uznawali za zasadnicze, i zajmując się Torą, chcieli w miarę możliwości pozostawać wyłącznie w jej granicach. Istnieli mędrcy Miszny i Talmudu, znający jednocześnie grekę i literaturę klasyczną, ale niemal nie istnieje żaden wpływ tej kultury na ich sposób myślenia talmudycznego. Pod tym względem, znacznie różnili się od judaizmu egipskiego, który próbował łączyć mądrość grecką z judaizmem. Mędrcy Talmudu stanowczo usiłowali rozwinąć własne, w pełni wyjątkowe i nieskażone metody. Ponieważ w zdecydowanej większości pracowali oni także w rozlicznych zawodach, z konieczności mieli też właściwe pojęcie o życiu codziennym. Wielu znało doskonale jakiś język obcy, a jednym z wymagań mianowania mędrców do Wielkiego Sanhedrynu, najwyższej żydowskiej instytucji sądowniczej i prawnej, była właśnie znajomość rozlicznych dziedzin, w tym wielu języków. Większość wskazujących na to wniosków i aluzji, można znaleźć w Talmudzie, jako że każdy temat należący do Tory, sam staje się Torą. Twierdzenie, że Tora obejmuje wszystko, prowadzi do dodatkowego aspektu literatury talmudycznej – przenikania się dziedzin, bez widocznych między nimi różnic. Talmudyczna dyskusja poprzez asocjacje, nie zatrzymała się tylko na obszarze Tory. To oczywiste, że w świecie halachy istnieje pojęcie kompleksowości – zgodnie z którą każdy temat winien być powiązany wewnętrznie z tematami pozostałymi, i czasami podczas dyskusji nad jakimś problemem z zakresu halachy dotyczącej związków małżeńskich, sprowadza się dowody z zakresu prawa karnego a nawet prawa dotyczącego ofiar, bez zauważania merytorycznej różnicy między nimi. Co więcej, halachiczna dyskusja na temat bardzo przyziemny, może czasami niezauważalnie zawędrować w rejony etyki, alegorii, czy metafizyki. Tylko w Talmudzie można znaleźć stwierdzenie, że „Dwóch mędrców z Erec Israel spierało się na pewien temat, ale byli tacy co twierdzili, że to była dyskusja dwóch aniołów w niebie”, i nie czuć w tym nic dziwnego. Ponieważ tak życie ludzi na ziemi, przyziemne dyskusje halachiczne, jak i najwyższe niebiosa, wszystko to razem spotyka się w „Torze” – bo w niej wszystko się dzieje, wpływa na wszystko i zewsząd ulega wpływom wszystkiego. ​ Przełożył z hebrajskiego Tomasz Korzeniowski ​ ​ Adin Steinzalc: Talmud dla każdego [tyt. oryg. התלמוד לכל]. Wyd. Eidanim : Jerozolima, 1977. — 203 s.

  • תיירים טיולים מקומות

    טיולי פולין טיולי פולין עם מדריך דובר עברית ופולנית פעיל בתחום משנת 2011 metayelim@gmail.com | whatsapp +972559467657 גלריה תמונות מטיולים בפולין היסטוריה| תרבות | קונצרטים | טבע | ספא | ילדים | כיף | אוכל | קניות שורשים | שואה hebrajskakafe.com ברוכים הבאים לאתר תיירות ישראלים בפולין עם מדריך פולני דובר עברית ומתמצא ביהדות וורשה מסלול יהודי אם אתם בפוזנן וראיתם כבר הכל, אז למה לא לבקר בוורוצלב. וורשה מסלול פולני וורוצלב קרקוב מסלול יהודי קרקוב מסלול פולני לובלין לודז זקופנה קרקוב | וורשה | וורוצלב | לודז' | לובלין | פוזנן | זקופנה | ושאר פולין הזמינו סיור וטיול בעיר ובאזור עם מדריך נהג דובר עברית | whatsapp/tel. +48798866952 | metayelim@gmail.com

bottom of page