
popularyzacja języka hebrajskiego - klub kultura i podróże - קפה "עברית" פרוייקט - קידום שפת עֵבֶר - מועדון תרבות ונסיעות
projektuje się na waszych oczach. nie używamy, tak jak w hebrajskim, wielkich liter.
hebrajska kafé projekt. nip 6871333133. tel. +48/798866952 hebrajskakafe@gmail.com | pro publico bono - wspieraj i współpracuj
puszka w banku ing 22 1050 1575 1000 0092 5815 0284 - dziękujemy za wsparcie
rok założenia 2018
stoimy po stronie języka. żebyście się wygadali.
2024 ROK JEHUDY AMICHAJA
w hebrajskiej kafé projekt



jan chryzostom gintyłło (1789-1857)
Jednym z pierwszych hebraistów polskich był Jerzy Liban z Legnicy, a Uniwersytet Jagielloński, gdzie Liban wykładał w 1520 roku to jedna z pierwszych uczelni umożliwiających studia hebrajskie. W Królestwie Polskim na początku XIX wieku języków wschodnich nauczało istniejące przez 21 lat od 1803 roku Seminarium Główne w Wilnie.
Kiedy w 1808 roku rozpoczął tam studia Jan Chryzostom Gintyłło żydowska populacja Królestwa sięgała dziewięciu procent ogółu ludności. Spośród niej dwieście dzieci miało możliwość świeckiej nauki w pierwszej szkole otworzonej właśnie w Wilnie, przy udziale tamtejszego Uniwersytetu i za jego przyczyną z uwagi na wstrzymanie pomocy, po sześciu miesiącach zamkniętej.
Później Gintyłło wyda książeczkę „Nauka czytania po polsku dla młodzi wyznania starozakonnego”, co ma miejsce w 1817 roku, tuż przed utworzeniem w Królestwie Polskim szkół elementarnych dla młodzieży żydowskiej. W 1820 do trzech istniejących takich szkół uczęszcza około 300 uczniów. Od 1818 w Warszawie istniało kilka szkół elementarnych prywatnych wyłącznie dla dziewcząt.
W Galicji wcześniej, bo już od 1785 powstają szkoły publiczne świeckie (od 1789 istniał przymus szkolny dla młodzieży żydowskiej). Podobnie jak w Królestwie akcja miała cel rusyfikacyjny i poprzedzona była „Statutem o urządzeniu Żydów” zatwierdzonym przez cara Aleksandra I w 1804 roku, tak w Galicji chodziło o germanizowanie Żydów, co oczywiście nie podobało się szerokim kręgom ludności żydowskiej. Stąd m.in. w 1813 roku w Tarnopolu powstała świecka szkoła elementarna z jęz. wykł. polskim i niemieckim. W zaborze pruskim jak wszystkie dzieci tak i żydowskie podlegały obowiązkowi szkolnemu w szkołach publicznych.
Nie wiadomo jakie motywacje legły u podstaw zainteresowania Jana Chryzostoma Gintyłły językiem hebrajskim, wiadomo jednak, iż wykorzystał je później nie tylko do dysput z rabinami, mającymi nakłonić ich do porzucenia błędu odrzucenia Chrystusa, ale i do prób przyswojenia młodzi żydowskiej polskiej kulturze. Oczywiście nawet jeśli podobne tendencje, czego przejawem była m.in. sławna praca Loena Pinskera z Odessy „Autoemancipation” z końca wieku, nie są jeszcze powszechne, choć w Królestwie słowo „emancypacja” wobec Żydów znane jest na jego początku — takie, jeszcze nieznaczne próby pozyskania Żydów dla polskiej kultury istnieją w tym samym czasie niezależnie od późniejszych wysiłków Gintyłły i stanowiska samych Żydów. W 1810 roku Samuel Baum, uważany za pierwszego Żyda krakowskiego publikującego swe prace w języku polskim, wręcza Fryderykowi Augustowi, księciu warszawskiemu polski przekład ustępu o etyce z „Sefer ha-brit” Pinkasa Eliasza - autora z Wilna.
Sto lat później sytuacja zmienia się do tego stopnia, iż obecność w polskiej kulturze Żydów między innymi z powodu skali zjawiska, staje się przedmiotem niechęci części polskiego społeczeństwa.
Gintyłło nie był pierwszym, który Żydom w Polsce sprzyjał, ale był bodaj pierwszym, który napisał dla nich polski elementarz i hebrajsko-polski słownik. Najnowsza polska encyklopedia powszechna milczy o tym ze wszech miar ciekawym człowieku. Wśród nielicznych źródeł wiadomości o nim podaje Julian Bartoszewicz w „Encyklopedii Powszechnej” Orgelbranda, Tadeusz Turkowski w „Polskim Słowniku Biograficznym” i Janusz Bazydło w „Encyklopedii Katolickiej” (TN KUL). Bibliografię zamyka kilka wspominek oraz jedyna monografia wydana w 1928 roku w Wilnie, napisana po żydowsku (w jidisz) przez Pinchasa Kona i dotąd nieprzetłumaczona „Dos erste hebreisz-idisze leienbuch fun der poiliszer szprach un zein mechaber der biskup Jan Chryzostom Gintyłło” (Pierwsza hebrajsko –żydowska czytanka polska i jej autor biskup Jan Chryzostom Gintyłło). Kon podaje jednak, iż Gintyłło w pierwszej połowie XIX wieku był w kręgach katolickich postacią znaną, a noty o nim znajdują się we wszystkich polskich ogólnych i katolickich encyklopediach, choć mają charakter stereotypowy.
Seminarium Główne w Wilnie odegrało istotną rolę zarówno w historii Kościoła katolickiego w zaborze rosyjskim, jak też jako znaczny polski ośrodek studiów orientalistycznych. Gintyłło rozpoczyna naukę po rocznym pobycie w seminarium krasławskim. Ma 19 lat i pod wpływem orientalisty ks. Szymona Feliksa Żukowskiego wykładającego w Seminarium hebrajski, zaczyna interesować się tym językiem. Greki i łaciny uczył się prywatnie u Godfryda Groddecka (Grodka) profesora Uniwersytetu Wileńskiego, nauczyciela Mickiewicza i Lelewela. Jidisz znał bodaj z dzieciństwa. Sam ks. Żukowski jednak porzuca studia orientalne, choć go książę Adam Kazimierz Czartoryski na Krym wysyłał celem poduczenia arabskiego. Czartoryski koresponudjący z Tadeuszem Czackim w sprawie wprowadzenia wykładów hebrajskiego, chaldejskiego i arabskiego do Liceum Krzemienieckiego szanuje Gintyłłę, którym zainteresuje się poprzez Józefa (?) Zawadzkiego, wydawcę Gintyłły. Wysoki poziom kształcenia i duże wymagania uczelni sprawiają, że
w tym samym 1808 roku inni studenci rezygnują. Wśród nich Nikodem Milewicz, kleryk archidiecezji mohylewskiej „wyprasza się z seminaryum iako niesposobny do tak wielu obiektów Nauk słuchania”, a inni, jak Bowblewicz i Daukszewicz w 1810 roku sami zmuszali do ich wydalenia. Ci dwaj, być może właśnie od nadmiaru nauk „włóczyli się po mieście, pili, wielu z sobą po nierządnych domach wodzili i zepsuli”. Nie koniec na tym. Po wyjściu z Seminarium „ujechawszy jednak milę drogi, ale żałując miasta, które im tylu dostarczało rozrywek, postanowili i tę ostatnią chwilę swego pobytu w Wilnie spędzić jak najweselej (… i przedostawszy się za rogatki) całą noc pili w traktyerze na Pohulance w niegodnem swoiem towarzystwie”.
Sam Gintyłło jednak takiej nabiera do nauki ochoty, że wraz z dwoma innymi studentami wnosi w maju 1812 roku o pozwolenia pozostania w Seminarium na rok piąty „dla pogłębienia znajomości Pisma świętego, historii Kościoła, literatury hebrajskiej, greckiej i łacińskiej”. Miesiąc później jednak po wkroczeniu do Wilna wojsk napoleońskich w seminarium umieszczono 67 chirurgów wojskowych ze służącymi i kompanię strzelców. Klerycy pojechali na wakacje, prócz ostatniego roku bliskiego święceń kapłańskich. A kiedy do Seminarium trafia 600 żołnierzy regimentu westfelskiego, na miejscu zostaje tylko 17 starszych kleryków kończących studia.
W otwartym ponownie w 1916 roku Seminarium prefektem łacińskim znajdujemy Gintyłłę, który rok później w zastępstwie ks. Bobrowskiego wykłada tam Pismo święte.
Niewiele jest dat w ułożonym przez nas życiorysie Gintyłły, ten bowiem życie całe niemal spędził na gromadzeniu i studiowaniu ksiąg, a przecież dat kolejnych nabytków i lektur do curriculum powszechnie nie wpisuje się. Poświęcił się literaturze hebrajskiej i „gdyby żył w Niemczech lub w Anglii — pisze Julian Bartoszewicz — imię jego byłoby znakomite, rozgłośne, jako wielostronnego uczonego i pierwszego hebraisty”. Ów zapał do studiów idzie u Gintyłły w parze z brakiem talentu wykładowcy i jak się wkrótce przekona, brakiem talentów w administracji. Zostawszy w 1821 roku kanonikiem kapituły żmudzkiej, około 1824 asesorem Kolegium Duchownego w Petersburgu nie bez późniejszych kłopotów, w 1838 z nominacji cesarza sufraganem żmudzkim (telszowskim), w końcu otrzymawszy w 1844 roku zarząd diecezji żmudzkiej, odznaczany orderami św. Anny (1835), św. Włodzimierza (1841) i św. Stanisława (1846) nie zawsze znajduje uznanie i mimo starań rządu Watykan do końca odmawia nu nominacji.
Na ile zaważyły na braku takiej decyzji opinie o nim, że „mimo posiadania wielkiej biblioteki i znajomości języków jest człowiekiem, z którym o niczym i w żadnym języku rozmówić się nie sposób” (T. Turkowski, PSB, T. VIII), że „odznaczał się charakterem trzpiotowatym (…) i nie umiał utrzymać ani powagi kapłańskiej, ani zachować prostej przyzwoitości” nie wiadomo. Mikołaj Mianowski określa go nawet jako intryganta. W 1850 roku ustępując biskupowi M. Wołonczewskiemu Gintyłło zamknął się razem z księgozbiorem i własną trumną w rezydencji biskupiej w Olsiadach, pędząc tam żywot erudyty i bibliofila. „Mieszkanie miał jak muzeum — pisze Julian Bartoszewicz podający liczbę 30 tysięcy tomów jego biblioteki — półki i stoły uginały się pod woluminami dzieł, ściany osłaniały się u niego mappami, potokami historyi kościelnej i świeckiej, obrazami świętych i portretami papieżów, doktorów kościoła i uczonych mężów. Pracował bez odpoczynku. Wszystkie dochody swoje obracał na zakup książek; w tym celu odbywał sam podróże po Niemczech. W Lipsku, Wiedniu, Berlinie, w Petersburgu, nabywał rzadkie i kosztowne dzieła; tak połowa księgarni sławnego niegdyś księgarza i antykwariusza w Petersburgu Greffa, przeszła na jego własność. (…) Nauka jednak nie była u niego celem ale środkiem. Gintyłło był to człowiek praktyczny. Zapalił się do nawracania nie katolików, a zwłaszcza Żydów”.
Widzialnym i jedynym efektem jego ciężkiej pracy pozostał elementarz z 1817 roku „Nauka czytania”, choć jego wydawca, wileński księgarz Józef Zawadzki rok wcześniej komplementując autora przed Czartoryskim donosił o zamiarze publikacji elementarza arabskiego „do użycia Tatarów tutejszych oraz dla ichże książkę do nabożeństwa codziennego w tekście arabskim z tłumaczeniem polskim”. O dążeniach Gintyłły do nawracania Żydów świadczą wyraźnie tytuły prac jakie pozostały w rękopisie. Gdzie pozostały nie wiadomo. Ponieważ biblioteka podzielona po śmierci Gintyłły trafiła w jednej części do seminarium w Kownie, a w drugiej do bernardyńskiego klasztoru w Kretyndze, Pinchas Kon w swojej pracy sugerował w 1928 roku, iż właśnie
w tamtejszym klasztorze mogą znajdować się niedrukowane dzieła Gintyłły, wśród których wymienia się „Wypisy wszystkich miejsc z Talmudu i z dzieł rabinicznych o Messyaszu i religii chrześcijańskiej”, „Rozprawę o prawdziwości przyjścia Messyasza” (w języku hebrajskim), „Katechizm katolicki dla żydów” (napisany w języku jakiego starozakonni nasi używają na Żmudzi), tysiącstronicowy „Słownik hebrajsko-polski” nadto wiele drobnych rozpraw oraz tajemnicze „grube tomy”.
Dlaczego nie wydał tych prac? Czy można uznać, że jego intencje zgodne były z budzącym się ruchem asymilatorskim Żydów? Kim był dla Żydów i dla Kościoła? Może dysputy jakie prowadził z uczonymi Żydami przekonały go o jałowości walk Kościoła z Synagogą o dusze. Rezygnując pozostawał jakkolwiek w zgodzie z duchem sentencji pomieszczonej w rubryce „Zdania obyczajowe” własnego elementarza „Strzeż się mieszać w cudze sprawy, bo sobie rzadko, a prawie nigdy drugim nie dogodzisz”.
Gintyłło umarł w sierpniu 1857 roku. Pochowano go w grobie, który sobie w kościele parafialnym za życia zbudował. Odnalezienie jego prac może mieć dzisiaj znaczenie jedynie poznawcze, historyczne, użytkowe raczej nie, choć pewnych korzyści można spodziewać się po wspomnianym słowniku.

justyn pranajtis (1861-1917)
